Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bez pojednania, ale przyjaźnie. Premierzy Tusk i Putin w Katyniu

Teresa Semik, Anna Wojciechowska
fot. GRZEGORZ MEHRING
W Lesie Katyńskim, nad grobami pomordowanych polskich oficerów, stanęli wczoraj premierzy Polski i Rosji. Było to niewątpliwie historyczne spotkanie w 70. rocznicę strasznej kaźni, niewyobrażalnej zbrodni. W uroczystościach w Katyniu po raz pierwszy wziął udział premier Rosji. To ważny dyplomatyczny fakt, dlatego też oczekiwania ze strony polskiej były ogromne. Liczyliśmy na coś więcej niż tylko polukrowane gesty i deklaracje o przyjaźni.

- Nie jest możliwe żyć tylko przeszłością, dlatego jesteśmy tu razem w Katyniu - powiedział premier Rosji Władimir Putin.

- Na drodze do pojednania polsko-rosyjskiego postawiliśmy dwa drogowskazy: pamięć i prawdę - powiedział z kolei premier Donald Tusk.

- Oni tu są - mówił o zamordowanych w Katyniu. - Oczodoły z ich przestrzelonych czaszek patrzą i czekają, czy jesteśmy zdolni przemoc i kłamstwo zmienić w pojednanie.

I właśnie o prawdę chodzi wciąż najbardziej. Rodziny Katyńskie na serce nie liczą i nie czekają. Chcą znać wszystkie groby pomordowanych Polaków, okoliczności, w jakich zginęli. Chcą zapalić świeczkę na mogiłach swoich bliskich i czcić ich pamięć. To jest całe ich życie, ciąg dalszy dramatu. Rocznicowe uroczystości w Katyniu tego ich bólu nie ukoiły.

Bez pojednania, ale przyjaźnie

Panie premierze, oni tu przecież są, oni w tej ziemi leżą, oczodoły z ich przestrzelonych czaszek patrzą i czekają, czy jesteśmy zdolni do tego, aby przemoc i kłamstwo zamienić w pojednanie - zwrócił się na katyńskim cmentarzu premier Donald Tusk wprost do Władimira Putina.

Pierwszy rosyjski przywódca, który wczoraj uklęknął przed grobami polskich oficerów zamordowanych przed %0770 laty na rozkaz Stalina przez NKWD, z poruszonym wyrazem twarzy lekko skinął przytakująco głową. Jednak na oczekiwane przez Polaków gesty wczoraj się nie zdobył. Nie pojawił się żaden sygnał o gotowości otwarcia radzieckich archiwów dotyczących zbrodni stalinowskich, w tym zbrodni katyńskiej. Bo i Putin na nazwanie zbrodnią mordu katyńskiego się nie zdobył.

Rosyjski premier mówił też dużo o potrzebie pojednania. Ale o ile polski premier postawił dwa drogowskazy na jego drodze: pamięć i prawdę, o tyle trudno było nie odnieść wrażenia, że rosyjski przywódca, podkreślając wagę pamięci, wolałby przejść do przyszłości. Raz w czasie swojego przemówienia Putin powiedział wprost o polskich obywatelach, żołnierzach, "którzy zostali zabici na rozkaz Stalina". Ale w powszechnej opinii komentatorów jednoznacznego, mocnego stwierdzenia, kto jest winien mordu w Katyniu, zabrakło. Charakterystyczne, że wielu obserwatorów na gorąco komentujących jego słowa, nie usłyszało słowa Stalin.

- W naszym państwie jest bardzo jasna ocena polityczna i prawna totalitarnego reżimu. I ta ocena w żaden sposób nie może być zrewidowana. Przed tymi grobami, przed ludźmi, którzy przyszli tu uczcić pamięć swoich bliskich, można by powiedzieć: zapomnijmy o wszystkim, ale to byłoby dwulicowe. Jesteśmy zobowiązani, by zachować pamięć o przeszłości, i będziemy to robić - deklarował rosyjski premier. Jednak zaraz też zaznaczył: - Ale nie można żyć tylko przeszłością.

Tymczasem premier Donald Tusk dyplomatycznie, a jednocześnie bardzo stanowczo dał do zrozumienia Putinowi, czego Polacy oczekują od Rosji, by do prawdziwego pojednania dojść mogło.

- Dla nas rozstrzelano tutaj każdego z osobna, tu ginął człowiek po człowieku. Dla nas, Polaków, jest bardzo ważne, aby nie pozostawić na polu bitwy swoich poległych, aby pamiętać o nich - tłumaczył szef polskiego rządu, przypominając, że to katyńskim oprawcom zależało, by zamordowani przez nich zostali tylko statystyczną masą, bez nazwisk. - Dla nas ważne jest każde nazwisko, każda informacja, każde świadectwo - wskazywał Tusk. Odpowiedzi na te postulaty jednak ze strony Rosji nie padły.

- To krok w dobrym kierunku, ale na przełom będziemy musieli jeszcze długo pracować - skomentował katyńskie uroczystości marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Wszyscy byli zgodni, że - niezależnie od niedosytu po przemówieniu Putina - nie można nie docenić tego, że sam zdecydował się wczoraj pojawić na katyńskim cmentarzu.

- Tylko dzięki temu, że Bóg nam pozwolił żyć dłużej, spotkaliśmy się z taką rzeczywistością. Z czymś, czegoś my nie przypuszczaliśmy - zwracał się do byłego premiera Tadeusza Mazowieckiego tuż po uroczystościach Andrzej Wajda, którego ojciec został zamordowany w Katyniu.

W podobnym tonie wzruszenia wypowiadali się krewni innych ofiar mordu NKWD. Po oddaniu hołdu na cmentarzu Tusk z Putinem pojechali na rozmowy do Smoleńska. Polski premier zaprosił rosyjskiego do Polski i - jak relacjonował - zaproszenie zostało przyjęte. Do wizyty Putina w Polsce może dojść jeszcze w tym roku.

Andrzej Wajda reżyser

To piękny dzień, jestem szczęśliwy, że go dożyłem.

Usłyszałem od premiera Rosji Władimira Putina to, co chciałem usłyszeć. Jego przemówienie bardzo dobrze się zrymowało ze słowami naszego premiera. Katyń był zbrodnią bez precedensu, trudną do wyobrażenia. (PAP)

Tadeusz Mazowiecki były premier RP

To ważny dzień, dobrze, że premier Donald Tusk mówił o pojednaniu. Bardzo dobrze oceniam wystąpienie premiera Rosji, było przemyślane i przeżyte. Ważne było to, że ze wspólnoty losów polskich i rosyjskich należy wyciągnąć wnioski na przyszłość. Pokazanie wspólnoty losów i tego, że zobowiązuje ona do pójścia razem naprzód, to dobry krok. (PAP)

Zostali zamordowani, bo byli Polakami

Teresa Semik

Major Leonard Bursa jest na liście jeńców obozu w Starobielsku pod numerem 332. Spoczywa na cmentarzu w Charkowie, ale to właśnie Katyń pozostaje symbolem wszystkich innych miejsc kaźni polskich oficerów i więźniów, którzy zostali zamordowani przez Sowietów.

- Nie potrzebuję przeprosin ze strony rosyjskiej. Niech otworzą wszystkie archiwa i powiedzą całą prawdę, jak tam było, gdzie są pozostałe groby i jak sami rozliczyli tych, którzy dopuścili się tej strasznej zbrodni! - mówi prof. Jerzy Bursa z Gliwic, syn zabitego strzałem w tył głowy majora Bursy.

Nie ufa Rosjanom, zna ich dobrze. Przed wojną mieszkał z rodzicami na Kresach Wschodnich. Śledził wczoraj przebieg uroczystości w Lasku Katyńskim bez nadziei na przełom w tej sprawie.

- Ciągle kłamstwa, a jak trzeba powiedzieć prawdę, to tchórzą, polakierują przeszłość i sądzą, że ją przyjmiemy. Czy Rosjanom potrzebna jest prawda o Katyniu? - pyta rozżalony.

Przed uroczystościami z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej pojawiła się informacja, że w rosyjskich archiwach "coś" się znalazło, jakiś nowy dokument - mówił o tym szef Federalnej Agencji Archiwalnej Andriej Artizow w wywiadzie dla "Rossijskiej Gaziety". Nadzieje okazały się płonne. Żadnych rewelacji premier Władimir Putin nie przekazał wczoraj w Katyniu polskiej delegacji. Mamy wprawdzie listę jeńców obozu w Starobielsku, ale nie mamy listy wywozowej, a więc nie wiadomo dokładnie, ile osób posłano do dołów śmierci.

Profesor Bursa już wie, gdzie są szczątki jego ojca. Przed laty pojechał na cmentarz w Charkowie i zobaczył tabliczkę z napisem: "Major Leonard Bursa". Był tam z rządową delegacją, na czele której stał ówczesny premier Jerzy Buzek.

- Studenci pakowali jeszcze kości do czarnych worków, ciągnęli po ziemi w stronę zbiorowych mogił. Nie ma słów, by oddać ten ból - wspomina profesor Bursa. Pojechał także do Starobielska, gdzie w latach 1939-1940 był obóz jeniecki dla Polaków, w kwietniu i maju 1940 r. zabitych w siedzibie NKWD w Charkowie. Ze Starobielska przychodziły listy od ojca pisane po rosyjsku na skrawkach papieru. W jednym z nich major prosi rodzinę o karty do gry w brydża i samouczek z francuskiego.

- Nie znalazłem nigdzie kart, więc je ojcu wymalowałem na małych karteczkach - wspomina profesor. Potem przyszedł kolejny list, w którym major pisał, że kart i pieniędzy nie wolno przysyłać.

- Moja kartka do ojca z 21 maja 1940 roku wróciła z pieczątkami rosyjską i niemiecką. Zastanawialiśmy się dlaczego, ale nikt nie mógł przewidzieć, co się stało - dodaje.

Nikomu nie mieścił się w głowie taki ogrom okrucieństwa. Gdy jednak w czasie wojny pojawiły się informacje w prasie niemieckiej o odnalezionych zbiorowych grobach w lesie katyńskim, byli już pełni obaw.

- Szukaliśmy ojca przez niemiecki i szwajcarski Czerwony Krzyż, ale bezskutecznie - mówi profesor. Wpadli w rozpacz. Żadnych śladów do czasu, aż w 1990 roku Michaił Gorbaczow przywiózł do Polski listę jeńców przetrzymywanych w Starobielsku. Major Leonard Bursa był artylerzystą, zawodowym żołnierzem. Służył w Legionach Polskich, potem na Kresach.

Jerzy Bursa, profesor Politechniki Śląskiej, musiał zobaczyć ten Starobielsk. - Tam jest podziemne przejście, pokazali mi je przypadkowo spotkani Rosjanie. Myślę, że jeńcy o nim nie wiedzieli, inaczej na pewno podjęliby próbę ucieczki - dodaje.

Profesor może i w duchu liczył na więcej skruchy ze strony rosyjskiej, na ostre słowa potępienia tego, co się stało. Mimo gestów nie wierzy w ich szczerość. Rozumie, że Polacy chcieliby, aby 70. rocznica zbrodni katyńskiej zmieniła coś w relacjach polsko-rosyjskich. Oczekują wyraźnych i jednoznacznych gestów z tej drugiej strony. Rodziny zamordowanych z reguły jednak milczą.

- Nie wierzę w żaden przełom, to są tylko pobożne życzenia - mówiła jeszcze przed oficjalnymi uroczystościami Maria Śliwińska z Federacji Rodzin Katyńskich w Katowicach. - Moja kuzynka dotąd poszukuje stryja, który stacjonował w Wilnie. Wszelki słuch o nim zaginął i znikąd wiadomości, co się z nim stało, gdzie spoczywa.

Iwona Sułkowska z Czeladzi mówi podobnie. Jej dziadek, starszy przodownik Piotr Małecki z komisariatu w Dąbrowie Górniczej, trafił do Ostaszkowa. Rodzina dowiedziała się o tym dopiero po latach, gdy w Miednoje odnaleziono masowe groby. Jak wszystkie Rodziny Katyńskie wczorajszy dzień Sułkowska spędziła przed telewizorem.

- Wrażenie zrobiło na mnie wystąpienie naszego premiera, Donalda Tuska podczas katyńskich uroczystości, a zwłaszcza słowa, odwołujące się do zabitych. Oni tam przecież są, oni w tej ziemi leżą. Oczodoły z ich przestrzelonych czaszek patrzą i czekają, czy jesteśmy zdolni do tego, aby przemoc i kłamstwo zamienić w pojednanie - mówi Sułkowska. - Dziś najważniejsza jest nasza wiedza o tych zbrodniach oraz pamięć. Wiedza pełna i prawdziwa. Ale wciąż o nią musimy prosić, a tak nie powinno być. Jak więc ukoić ból, przeżyć żałobę, skoro tyle pytań pozostaje?

Dlatego Iwona Sułkowska nie ukrywa rozczarowania wystąpieniem rosyjskiego premiera Władimira Putina. Nie takich ogólnikowych stwierdzeń oczekiwała. Ma świadomość, że nadal trzeba o tę straszną prawdę zabiegać, wydzierać ją po kawałku. W Rosji wciąż pojawiają się głosy, że to nie Sowieci, że to Niemcy dopuścili się tego niewyobrażalnego okrucieństwa.

- To są pomruki głupców - komentuje pani Iwona. - Dość kłamstwa. Nie damy sobie już odebrać prawdy.

Stanisław Rduch z Rybnika prawie nie odchodził wczoraj od telewizora. Nie potrafił nawet ukryć wzruszenia. Torby już spakowane - leci z prezydentem Lechem Kaczyńskim na uroczystości do Katynia 10 kwietnia. Po raz pierwszy zobaczy ten rząd krzyży i epitafium poświęcone ojcu, Franciszkowi Rduchowi. Był nauczycielem i żołnierzem. Zginął, bo był Polakiem. Jak wszyscy tam. Dlatego nie wolno o tym zapomnieć. Nikomu.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto