Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byłe pracownice pieczarkarni walczą o pieniądze

Ola Braciszewska
Byłe pracownice pieczarkarni zdecydowały, że chcą się porozumieć z pracodawcą
Byłe pracownice pieczarkarni zdecydowały, że chcą się porozumieć z pracodawcą Fot. Ola Braciszewska
Pięć byłych pracownic podkonińskiej pieczarkarni w Zarzewku, spotkało się ze swoim byłym pracodawcą w sądzie. Kobiety walczą o zaległe wynagrodzenia i uznanie ich umów „śmieciowych” za umowy o pracę.

Pieczarkarnia jeszcze do niedawna była największym pracodawcą w gminie Rzgów. W kilkudziesięciu tunelach rosły pieczarki, które przez lata były eksportowane nawet poza granice Polski. W firmie pracowało ponad sto osób. Teraz zostało ich kilkakrotnie mniej.

Część kobiet, które zajmowały się zbieraniem pieczarek w Zarzewku pracowała na umowę o dzieło. Niektóre w ten sposób zarabiały nawet przez 20 lat. Liczyło się dla nich to, że mogą pracować i zupełnie nie myślały o tym jakie to będzie miało konsekwencje. W końcu „zbieraczki” zostały zwolnione, po tym jak poprosiły właściciela firmy o wypłatę zaległych pensji. Jak mówiły, dopóki dostawały pieniądze nawet na raty, nie protestowały.

Kiedy jednak przez kilka miesięcy nie otrzymały żadnego wynagrodzenia, zdecydowały się pójść do pięciu niezależnych prawników. Ekspertyza każdego z nich wykazała, że umowy o dzieło które dostawały od pracodawcy noszą znamiona umów o pracę. Wtedy, kobiety postanowiły walczyć o swoje. - Nie mamy teraz prawa do zasiłku i ubezpieczenia. Te lata pracy nie liczą nam się też do emerytury – mówiły „zbieraczki”.

Zobacz także:Pracownice w Zarzewku idą do sądu

Byłe pracownice pieczarkarni postanowiły pójść do Sądu Pracy w Koninie. Tuż przed procesem, właściciel gospodarstwa zaproponował kobietom ugodę co do wypłaty zaległych wynagrodzeń. - Wynik tych rozmów może mieć wpływ na cofnięcie pozwu, ale sprawa umów bęzie prowadzona z urzędu. Ważny dla sprawy jest bowiem interes pracownika – stwierdziła sędzina.

Podczas zarządzonej przez sąd przerwy, kobiety wspólnie ze swoim pełnomocnikiem i przedstawicielem Państwowej Inspekcji Pracy miały czas na rozmowę ze swoim byłym pracodawcom i jego adwokatem. Obie strony zdecydowały, że chcą się porozumieć. Spotkanie ma się odbyć w ciągu tygodnia.

- Mamy rozmawiać o tym, kiedy dostaniemy zaległe pensje. Nic poza tym nasz były pracodawca nie obiecał. Oprócz zaległych wynagrodzeń będziemy ustalać wysokość zadośćuczynienia. Nie wiemy, czy to będzie to równowartość jednej, dwóch, czy trzech pensji. Bez zadośćuczynienia nie podpiszemy ugody – mówi Jolanta Grzechowska.

Właściciel pieczarkarni winien jest „zbieraczkom” około 8 tys. zł.

Konin.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto