– Nie byliśmy zaskoczeni tym, że w ciągu pierwszych kilku dni funkcjonowania muzeum, odwiedziło je ponad 1000 osób - mówi Jakub Zorzycki, kierownik radzionkowskiego Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków - Są w różnych gminach pamiątkowe tablice czy pomniki. Jednak tylko w Radzionkowie istnieje miejsce, które w tak dogłębny sposób opisuje powojenne wywózki - dodaje
Sukcesem można nazwać nie tylko liczbę osób, które odwiedziły muzeum, ale również tych, którzy przynieśli pamiątki po bliskich. – W ciągu tygodnia było to kilkanaście osób - informuje Małgorzata Laburda, opiekunka wystawy. - Jeden mężczyzna przyniósł dwie walizki i hełm góniczy. Poza tym bliscy ofiar przynoszą głównie dokumenty, notatki i zdjęcia wywiezionych - wylicza.
– Od kuzyna, który już zwiedził muzeum, dowiedziałam się, że na liście wywiezionych nie ma mojego ojca. Przyniosłam do centrum jego przepustkę, dzięki której wrócił do domu - mówi Maria Miś z Radzionkowa, którą spotkaliśmy w muzeum.
Maria Miś dodała, że Tragedia Górnośląska, była w jej rodzinie przemilczana - Ojciec opowiadał nam często o wojnie, o krajach w których walczył. O tym, że został wywieziony dowiedziałam się przypadkiem, już po jego śmierci - opowiada.
Jak mówią pracownicy centrum, zwiedzanie robi duże wrażenie. - Największe zaskoczenie jest w „krowioku”. Łzy najczęściej pojawiają się w sali pamięci - opowiada Jakub Zorzycki.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?