Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maria Ożga i książka kucharska - finalistka programu MasterChef zdradzi swoje sekrety

Magdalena Nowacka-Goik
Maria Ożga i książka kucharska - na razie jeszcze w komputerze
Maria Ożga i książka kucharska - na razie jeszcze w komputerze Grzegorz Goik
Maria Ożga i książka kucharska. Mieszkanka Tarnowskich Gór, finalistka programu MasterChef, właśnie wydaje swoją pierwszą książkę. Bon - żur! Księgowa w kuchni pokaże smaczne i ekonomiczne gotowanie.

Maria Ożga i książka kucharska - na rynku wydawniczym 15 kwietnia


Udział w MasterChef był z pewnością przygodą życia dla księgowej. A kolejnym krokiem w świecie kulinariów jest wydanie książki kucharskiej " Bon-Żur! Księgowa w kuchni". Jak długo nad nią pracowałaś?

Pisanie trwało miesiąc, ale wiem, że są i tacy, którzy piszą krócej (śmiech). Łatwo nie było, bo po programie przybyło mi obowiązków. Nie zrezygnowałam z bycia księgową, bo kocham to równie mocno jak świat kulinariów. Od lutego pracuję również w restauracji "Kryształowa" w Katowicach, gdzie w niedzielę zapraszam na śląskie obiady. Tak więc pisałam w każdej wolnej chwili. Bywało, że i nocami. Było ciężko, ale jednocześnie cudownie, bo spełniłam swoje marzenie! A marzyłam o wydaniu takiej książki od lat. Chociaż wydawało mi się to niemożliwe. Rok temu nawet myślałam, żeby zacząć zbierać pieniądze i wydać ją na swój koszt. Tymczasem okazało się, że mogę to marzenie spełnić dlatego, że ktoś mi zaproponował napisanie. Warto więc nie poddawać się i spełniać marzenia. Tak zresztą napisałam w dedykacji tej książki, która skierowałam do mojej córki. A to dopiero początek spełniania marzeń! Mam umowę z wydawnictwem, że do końca 2015 roku napiszę jeszcze trzy książki.

Takie wyzwanie może podjąć tylko szalona księgowa.W książce, podzielonej na pięć rozdziałów, na 240 stronach znalazło się 110 przepisów, do tego sesja zdjęciowa i trochę praktycznych porad. Ale przecież prowadzisz bloga kulinarnego, masz doświadczenie z programu, to na pewno pomogło w szybszym opracowaniu przepisów?

Pisanie książki kulinarnej tylko pozornie może komuś wydawać się proste. Ale ja czułam wielką odpowiedzialność. To nie było tak, że po prostu zebrałam znane przepisy. Każdą ze 110 potraw przyrządziłam na nowo, zanim podałam przepis do książki. Codziennie po "normalnej" pracy wybierałam się na zakupy do okolicznych sklepów. Zależało mi, aby wykorzystać produkty które można kupić w Tarnowskich Górach, Piekarach czy Bytomiu, bez potrzeby wyruszania gdzieś dalej. Objuczona siatkami przystępowałam do gotowania. Kolejnym krokiem były zdjęcia gotowej potrawy. A na koniec degustacja. Tu już pomagali mąż i córka.
Książki kulinarne są obecnie bardzo popularne. Konkurencja jest więc spora i autorzy szukają jakiegoś motywu przewodniego. Jakim motywem kierowałaś się w przypadku twojej?
Jestem amatorką i pasjonatką, moja kuchnia jest trochę szalona i eksperymentalna. Przygotowując książkę, chciałam pokazać nowe spojrzenie na gotowanie w domu. Czyli zaprezentować, jak robią to współczesne kobiety. Takie, którym to sprawia przyjemność, ale pracują zawodowo i muszą być dobrze zorganizowane, bo zwyczajnie nie mają czasu na spędzania godzin w kuchni. To kuchnia łącząca nowoczesność z tradycją. A ponieważ nie bez kozery jestem księgową - oczywiście także ekonomiczna. I bez obawy, nie używam skomplikowanych sprzętów, nowoczesnych syfonów itp. Najważniejszy jest po prostu nóż. I wszystko gra.
Książka składa się z pięciu rozdziałów: dania szybkie, piękne i efektowne, kuchnia na beztydzień, na zielonej trawce, tradycja śląska - święta i inne fajery oraz... zasobna piwniczka księgowej.
Podzieliłam ją na takich zasadach, jakie obowiązują chyba w większości domów. Pierwszy rozdział to coś, co możemy przygotować, kiedy zaskoczą nas goście. Potrawy szybkie, których przygotowanie nie zajmie nam więcej niż 30 minut. Są tu też potrawy dla dzieci, a wśród nich ulubiona mojej córki - "Wakacje na Mazurach", czyli smakowe łódeczki, do których wystarczy jajko, sałata i ser, a dzieci za tą potrawą szaleją. Coś dla siebie znajdą też miłośnicy sałatek. Zielona trawka - to potrawy piknikowe i na grilla, a kuchnia na "beztydzień" to zestawy obiadowe.

A nie będzie kuchni śląskiej? Wszyscy cię z nią tak bardzo kojarzą...

Oczywiście, że jest - w rozdziale o kuchni tradycyjnej. Ale skupiłam się głównie na potrawach śląskich, które przyrządzamy na święta i rodzinne uroczystości. Są i makówki i żur. Ale ma być różnorodnie. Uwielbiam kuchnię, nie tylko śląską. I śląskie, współczesne gospodynie nie robią na okrągło samych rolad i hekeli na sto sposobów. Byłoby nudno. A książka jest o mojej kuchni, nie o śląskiej.

Ostatni rozdział jest praktyczny - tu są głównie porady na przyrządzenie produktów, które można potem wykorzystać do wielu potraw.

To prawda. Piwniczka to podstawa. A w niej np. przyrządzone przez nas wcześniej owoce do ciasta. Zawsze mam w domu ciasto francuskie, wystarczy więc, że sięgnę po słoiczek i już mam dobry, swojski placek. Kiedy przychodzi sezon na pomidory, robię zapasy sosu. Chcę namówić do przygotowania takich naturalnych, zdrowych półproduktów. Pamiętam z domu swojskie, kiszone ogórki czy wędliny, które przygotowywał mój chrzestny, który był masarzem. Zdradzam też sekrety, jakie mięso najlepsze do danej potrawy. A że ekonomia musi być, są tu również praktyczne porady, kiedy przygotowywać przetwory, aby nie było to drogie i w jakim okresie są najlepsze. Na przykład paprykę najlepiej wekować we wrześniu.

Masz już pomysły na kolejne książki?

Chciałabym je ubarwić anegdotami z życia. Ale będzie to z pewności wymagało czasu. __

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto