Na początek wybraliśmy rok, bo wbrew pozorom to ważna sprawa.
Ponieważ zaręczaliśmy się w 2013, wiedzieliśmy, jak wyglądają nasze domowe budżety, to postanowiliśmy poczekać do 2014 roku.
Generalnie wstępną datę już mieliśmy: 30 sierpnia, nasza rocznica związku. Ale okazuje się, że to, co dla nas było oczywistym wyborem, innym spędza sen z powiek.
Najwięcej par bierze ślub w ciepłe miesiące, kto z nas nie słyszał również o słynnym przesądzie, że w miesiącu musi być litera "r"? Dlatego, chociaż z półtorarocznym wyprzedzeniem, to sale w czerwcu, sierpniu i wrześniu były już bardzo oblegane.
Okazuje się, że jeżeli zależy nam na jakieś konkretnej sali, to najpierw lepiej zapytać o wolne terminy, a dopiero później wybierać datę.
No i w listopadzie czy lutym możemy liczyć na niezłe zniżki na salach. W końcu to i tak miesiące martwe, więc każda para ma znaczenie.
Jako panna młoda nie wyobrażam sobie wchodzenia do kościoła w zimowych butach i kożuchu, ale oczywiście, kto broni? Dlatego jeśli nie macie zahamowań takich jak ja, to śmiało możecie wybierać zimowy grudzień, czy jesienny październik.
Coraz częściej można się też decydować na inny dzień tygodnia niż sobota. W końcu i tak wielu gości weźmie urlop na czas naszego ślubu, bo trzeba dojechać, a po zabawie odpocząć.
Jakiego terminu byście nie wybrały, to polecam szybkie zamówienie go w kościele bądź USC. Okazuje się, że i tutaj może pojawić się problem.
A czym Wy kierowaliście się w wyborze daty ślubu? Komentujcie!
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?