Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

UKS Olimpijczyk Nowe Chechło z medalami i z problemami

Stanisław Wawszczak
UKS Olimpijczyk Nowe Chechło
UKS Olimpijczyk Nowe Chechło Stanisław Wawszczak
Mijający sezon kajakarze UKS Olimpijczyk Nowe Chechło zaliczą do udanych. W zawodach rangi mistrzostw Polski zdobyli 26 medali. W tym roku pojawiły się jednak problemy z bazą treningową. Jeden z najlepszych na Śląsku klubów kajakowych stanął obecnie na rozdrożu. Jaka będzie jego przyszłość?

Mijający sezon kajakarze UKS Olimpijczyk Nowe Chechło zaliczą do udanych. W zawodach rangi mistrzostw Polski zdobyli 26 medali, mimo iż w roku obecnym kilku czołowych zawodników przeszło do wyższych kategorii wiekowych. Ostatnimi w tym sezonie zawodami mistrzowskimi były Mistrzostwa Polski w maratonie rozegrane w Opolu na Odrze. Podczas trzydniowej rywalizacji nasi kajakarze zdobyli 12 medali.

Tytuły mistrzowskie wywalczyli Sandra Wajs w K-1 na 17 km, Maja Miś K-1 na 20 km i dwójka Marzena Ferdyn – Kasandra Widera w K-2 na 9 km. Srebrne medale dla Olimpijczyka wywalczyli Kamil Wajda w K-1 na 9 km, Agnieszka Słota w K-1 na 20 km, Karolina Zorzycka i Wiktoria Kołodziejczyk w K-2 na 17 km oraz Janina Francik i Wanda Bohm w K-2 na 9 km. Medalowy plon uzupełniły medale brązowe Remigiusza Mrozka w K-1 na 17 km, Moniki Wójcik w K-1 na 20 km, Macieja Andrzejczaka w C-1 na 20 km oraz dwójek Maja Miś – Agnieszka Słota i Paweł Czaja – Grzegorz Zbirowski na 20 km.

Te sukcesy uzupełnia znakomity start naszych kadrowiczów w Międzynarodowych Regatach Kajakowych pod nazwą Puchar Nadziei Olimpijskich w Piestanach na Słowacji. Julia Lis przywiozła stamtąd cztery medale, srebro w K-2 na 200m oraz brąz w K-2 na 500m i 1000m oraz w K-4 na 500m. Drugi nasz kadrowicz Dionizy Plaza miał srebro w K-2 na 1000m.

- Startowałam w kategorii juniorek młodszych i ten medal jest moim pierwszym na mistrzostwach Polski, przed rokiem była czwarta. Jestem uczennicą III klasy świerklanieckiego gimnazjum, trenuję sześć razy w tygodniu. Zaczęłam cztery lata temu, a do treningu namówiła mnie mama – mówi Wiktoria Kołodziejczyk.
- Przegrałem wyścig z kolegą starszym o rok. Zdecydowała o tym moja pomyłka, ominąłem jedną bojkę ze złej strony, za co dostałem karę czasową 15 sekund. Wcześniej na mistrzostwa młodzików wywalczyłem dwukrotnie złoto, w K-1 i K-2 oraz złoto na długodystansowych. Więc sezon udany – cieszy się Kamil Wajda.

Złoto w młodziczkach zdobyła dwójka Widera – Ferdyn. – Pływam z Marzeną ostatni rok. To mój czwarty w tym roku medal mistrzostw Polski. Sezon znakomity, trenerzy świetnie nas przygotowali – zapewnia Kasandra Widera, uczennica gimnazjum w Piekarach Śląskich.
- Trenuję od czterech lat, a ten medal jest moim pierwszym złotym. Miałam wcześniej już dwa, srebro i brąz, uczę się w świerklanieckim gimnazjum – mówi Marzena Ferdyn.
- To wynik znakomitej trenerskiej pracy Bernarda Mizerskiego z dziećmi i młodzieżą. On ma do nich niesamowitą cierpliwość i wielkie serce. Pozornie na drugim planie, ale dzięki niemu mamy w klubie stały dopływ kolejnych pokoleń kajakarzy – dodaje Klaudiusz Kokot, trener Olimpijczyka.

UKS Olimpijczyk i jego problemy z bazą treningową

- W roku ubiegłym zdobyliśmy 28 medali na mistrzostwach Polski i wydawało się, że to rekord nie do pobicia. Szósty rok istnienia klubu, a nasi zawodnicy nadal utrzymują wysoki poziom sportowy. W tym roku mamy mniej pieniędzy na działalność, więc wystarczyło ich tylko na obóz sportowy dla młodzików. Juniorzy trenowali do swoich mistrzostw na Chechle. Niestety, jest gorsza sprawa, pojawił się problem bazy i zaplecza klubowego. Od początku korzystaliśmy nieodpłatnie z bazy i zaplecza ośrodka Żagiel na Chechle, który był własnością związków zawodowych byłej kopalni Powstańców Śląskich w Bytomiu. W czerwcu doszło do sprzedaży tego ośrodka, ale nowy właściciel deklarował, że kajakarze mu nie przeszkadzają. Mieliśmy nadzieję, że dotrwamy tam do końca sezonu. Tymczasem pod koniec sierpnia rozpoczął się remont Żagla i musieliśmy wyprowadzić się z Chechła. Umieszczono nas w nowej kajakowni na terenie świerklanieckiego parku. No coż, tutaj nie warunków do trenowania – mówi cicho Andrzej Słota, prezes Olimpijczyka.

Nie jest tajemnicą, że wybudowany kilka lat temu przy wsparciu środków unijnych obiekt jest jedną z tych inwestycji, o której władze Świerklańca wolą milczeć. Woda w stawie świerklanieckiego parku, do którego wpadają duże ilości liści z okalających go drzew śmierdzi. Fetor czuć kilkanaście metrów od brzegu, a na wodzie … ??? Jej zielony kolor, to nie efekt przeglądających się w tafli drzew. W Świerklańcu do smrodu się przyzwyczają, a przykładem jest choćby smród, który wnika do nowowybudowanej Biedronki. Ale młodzi kajakarze po prostu nie chcą trenować w takich warunkach. Skarżą się, że ich ubrania po treningu po prostu cuchną. Lekarstwem byłoby czyszczenie stawu, ale o tym nic nie słychać. Pozostaje jeszcze zbiornik wodny Kozłowa Góra. Tylko, że na nim oficjalnie nie można pływać, nie mogą po nim pływać motorówki stanowiące zabezpieczenie młodych kajakarzy, a już niezbędne podczas zawodów. Poza tym jest to zbiornik płytki. Za płytki?

- Tak, dla potrzeb treningu kajakarskiego jest za płytki. Woda daje opór i kajakarze zamiast szybkość, budują masę mięśniową. Tych argumentów nie rozumieją ludzie, którzy nigdy nie uprawiali kajakarstwa. Na kajaki wsiada się z prowizorycznego pomostu, z którego korzystanie przy dużej fali jest niebezpieczne. Odrębną sprawą jest dojazd do obiektu, usytuowanego na końcu parku. Zgodnie z planami miała być tu wybudowana odrębna droga, ale konserwator zabytków nie zgodził się. My trenujemy siedem razy w tygodniu i w dni robocze dyrekcja parku przymyka na to, że podjeżdżają tu samochody, ale w soboty i niedziele trzeba drałować na nogach. Jest problem z transportem kajaków na zawody, nasza przyczepa nie mieści się pod gałęziami wiszącymi nad alejkami, a konserwator nie zgadza się na ich przycięcie. Musimy manewrować po trawnikach narażając się na niewybredne komentarze spacerowiczów – dodaje Słota. Wygląda na to, że ktoś, kto robił projekt nowej kajakowni nie przeprowadził odpowiednich badań w zakresie dostępu do wody, dojazdu i sensu budowy obiektu w tym miejscu, skąd indziej znakomicie zaprojektowanego funkcjonalnie. Stanął on na miejscu poprzedniej kajakowni, która z do końca niewyjaśnionych do dzisiaj przyczyn, spłonęła tuż przed decyzją o budowie nowej.

Z nowej kajakowni, przedzielonej siatką ogrodową korzysta jeszcze UKS Świerklaniec, gospodarz tego obiektu. Na szczęście w tym klubie na dzień dzisiejszy trenuje zaledwie kilka osób, więc wzajemnie sobie nie przeszkadzają. O czym marzą działacze Olimpijczyka? Tylko o powrocie nad Chechło. Trzeba tam postawić kontenery, w których będzie można przechowywać sprzęt. Zaplecze socjalne gwarantuje nam nowy właściciel Żagla. Na dzisiaj nie ma żadnych decyzji, ale wszyscy liczą na to, że po wyborach nowych władz samorządowych one zapadną. W ciągu kilku lat działalności grupa zapaleńców stworzyła najlepszy na Śląsku klub kajakarski. Jego dalszy rozwój stanął obecnie na rozdrożu. Niepotrzebnie.

- Jestem jednym z założycieli klubu i los kajakarzy też leży mi na sercu. Są trzy możliwości, dzięki którym Olimpijczyk wróci nad zalew Nakło-Chechło. Pierwsza to wykorzystanie na składowanie sprzętu nieużywanej wiaty przy Żaglu, będącej prywatną własnością jednego z członków klubu oraz korzystanie z części socjalnej ośrodka, co zadeklarował jego nowy właściciel. Druga to wykorzystanie będącego w zarządzie gminy pola namiotowego, na którym stoją obiekty socjalne, a pojawiła się też trzecia polegająca na możliwości pozyskania innych gruntów pod obiekty klubowe – mówi Kazimierz Flakus, wójt gminy Świerklaniec.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto