Pół wieku temu, na przełomie lat 60. i 70. minionego stulecia, tutaj było 100-hektarowe lotnisko trawiaste. Poniemieckie o nazwie Stolp – West, które po wojnie przejął Aeroklub Słupski zanim wyprowadził się do Krępy Słupskiej. Budowę fabryki obuwia rozpoczęto tutaj w 1966 roku, co było podyktowane warunkami rynku pracy. Były one korzystne z uwagi na rozbudowywane i coraz lepiej prosperujące garbarnie w Kępicach, Dębnicy Kaszubskiej i Białogardzie. Co ciekawe, ówczesny resort przemysłu lekkiego zlecił garbarni w Kępicach funkcję inwestora.
Tymczasem Słupsk się sposobił do roli przyszłego producenta obuwia, najpierw jako ośrodek szkoleniowy przygotowujący kadrę pracowniczą. Produkcja obuwia w nowo zbudowanych obiektach na dawnym lotnisku ruszyła w listopadzie 1968. Jak podaje „Historia Słupska” pod redakcją Stanisława Gierszewskiego, zdolność produkcyjna wynosiła początkowo 18-20 tys. par obuwia na dobę. Planowana moc przerobowa, ustalona na 4,7 mln par butów rocznie, została nie tylko osiągnięta, ale i znacznie przekroczona. Dość wspomnieć, że rok 1972 zapisał się wyprodukowaniem 5,2 miliona par obuwia, a rok 1975 – 6 milionami.
Fabryka pod nazwą „Alka” i wizerunkiem tego średniej wielkości morskiego ptaka, który nad polską częścią Bałtyku bywał raczej przelotnie, nabierała coraz większego znaczenia jako krajowy producent obuwia męskiego, damskiego, dziecięcego oraz ubiorów skórzanych i rękawiczek. Z początkiem roku 1973 była kombinatem, pod którego szyldem prosperowały garbarnie w Kępicach, Dębnicy Kaszubskiej i Białogardzie, szwalnie w Lęborku i Darłowie oraz włączona z czasem miastecka fabryka odzieży i rękawiczek skórzanych.
Po raz pierwszy zawodowo zetknęliśmy się z „Alką” w 1974 roku zaciekawieni tym, że przy jej głównym wejściu na ul. Grottgera 15 w Słupsku panuje taki ruch autobusów, jakby nowy dworzec otworzyli. Okazało się, że dowożenie do pracy części załogi wymaga około 20 autobusów. Część tych pojazdów była z demobilu i tylko dzięki słupskiej „Kapenie” były przywracane do użytku.
Ale nie tylko z takimi kłopotami „Alka” się borykała w dekadzie lat 70. minionego stulecia. Jej dyrektorem naczelnym był wówczas Andrzej Gajos, znakomity menedżer, który bardzo dobrze sobie radził z niedostatkami zaopatrzenia materiałowego z importu. To za jego czasów damskie buty najskuteczniej reklamowały modelki – tancerki ze Słupskiej Grupy Baletowej „Arabeska”. Były też wpadki, o których dziś mało kto pamięta. To pożar, które omal nie ogarnął całej słupskiej fabryki. Zapaliły się odpady produkcyjne w postaci tworzyw sztucznych, składowane w fabrycznych tunelach wentylacyjnych. Na szczęście poradzono sobie, głównie z udziałem załogi „Alki”, z rozprzestrzenianiem się żywiołu, co też utrwaliliśmy na naszych fotografiach.
Wspominając o miastotwórczej roli „Alki” mamy na uwadze min. tworzenie wiosną 1978 roku oddziału tej fabryki w Lęborku, zapewniającego zatrudnienie ponad 300 osobom – głównie kobietom. W tym celu adaptowano obiekty po byłej odlewni żeliwa na obuwniczą krajalnię i szwalnię. Z kolei w 1980 roku otwarto przy ul. Koszalińskiej nowo wybudowane przedszkole przyzakładowe, zapewniające opiekę ponad setce maluchów. Doniosłym i unikatowym na Pomorzu wydarzeniem było uruchomienie w „Alce” w maju 1980 roku ówczesnego centrum nowoczesności jakim był za-kład elektronicznej techniki obliczeniowej.
Dekada lat 80. była kłopotliwa. Pisaliśmy, że wprawdzie przybyło na produkcji wzorów z jakościową jedynką, ale zabrakło wszystkiego co pochodziło z importu: tektury na opakowania, klejów, sztucznej skóry, części do maszyn zagranicznej produkcji. Bywało, że z tego powodu np. w lutym 1982 r. słupski producent pracował na jednej czwartej swojej zdolności produkcyjnej. Sankcje ekonomiczne Zachodu w 1983 roku dotknęły „Alkę” na tyle, że były przestoje w produkcji, pustki w sklepach obuwniczych i talony na buty. Lepiej zaczęło się dziać dopiero w drugiej połowie dekady, gdy szlagierem rynkowym stały się nowe wzory obuwia, a zwłaszcza mokasyny. Burzliwy okazał się rok 1988, w którym nie brakło wybuchów niezadowolenia załogi. Zapoznał się z nimi podczas swej wizyty w „Alce” Alfred Miodowicz, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Sporo czasu spędził na rozmowach z załogą na halach produkcyjnych i w stołówce. Nie-długo potem załoga ogłosiła wotum nieufności wobec ówczesnego dyrektora naczelnego „Alki” Piotra Demidowicza. Chodziło o poprawę warunków pracy i płacy, doszło do przestojów. Z kolei w 1989 roku zapoczątkowano restrukturyzację fabryki.
Lepsze czasy nastały z początkiem dekady lat 90. - Do „Alki” przyjechali kupcy – pisaliśmy na tych łamach 29 marca 1991 r.: - Przy obecnym kursie dolara produkcja na kraj jest bardziej opłacalna niż na eksport – oznajmił Maciej Fedorowicz, zastępca dyrektora. - „Alka” może wyprodukować 5 mln par butów rocznie, ale zamówień mamy raptem na 3,5 – 4 mln par. Uwagę kupców przyciągały medale uzyskane na międzynarodowych targach.
- Słupska „Alka” wraca na rynek krajowy – taki był entuzjastyczny tytuł naszej publikacji z przełomu kwietnia i maja 1991 r. - Zamówienia zachodnich kontrahentów zostały już zrealizowane, a nowych za mało, aby zapewnić rytmiczną pracę prawie 4-tysięcznej załodze.
Niestety, działo się coraz gorzej, produkcja i zatrudnienie spadały niemal lawinowo. Dość przypomnieć, że w 1994 roku zatrudnionych było ponad 1000 osób i ta liczba zmalała aż do 341 osób pod koniec 2002 roku Wtedy w „Alkę” miały zainwestować liczące się wtedy grupy kapitałowe. W latach 2004 – 2005 firma znalazła w bezruchu, nie było chętnych na jej kupno w stanie upadłości.
Pod tym samym adresem ul. A. Grottgera 15 zastajemy dziś to, co już mało przypomina „Alką” i ma jakikolwiek związek z jej kilkudziesięcioletnią produkcją obuwniczą. Na pocieszenie tylko fotka modeli w butach z „Alki” i afisz tego, czym się szczycono.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?