Wkrótce do sądu pracy trafić ma kilkanaście wniosków od byłych pracowników firmy ochroniarskiej Solid Security. Swojemu byłem szefostwu z katowickiego oddziału firmy zarzucają oni naruszanie kodeksu pracy, psychiczne znęcanie się i nieuzasadnione kary finansowe.
Wystarczy mieć krzywo zapięty identyfikator, a już się płaci - od 50 do 100 zł. Najwięcej kosztowało mnie trzymanie w czasie ostatnich mrozów na tylnym siedzeniu samochodu służbowego reklamówki z kanapkami - opowiada Bartosz Ostręga, który w Solidzie przepracował rok. Teraz ma na koncie zdiagnozowaną nerwicę i zawał.
- Za moich czasów musieliśmy płacić nawet za to, że ktoś się nie ogolił, albo spóźnił kilka minut - dodaje Adam z Chorzowa, który w firmie zatrudniony był przez 6 lat.
- W przypadkach naruszenia dyscypliny są nakładane na pracowników kary regulaminowe. Wykonywanie usług ochrony osób i mienia wymaga szczególnej staranności i z tego względu firma nasza jest zmuszona egzekwować od pracowników przestrzeganie obowiązujących standardów pracy - wyjaśnia Krzysztof Lenard z działu prawnego warszawskiej centrali Solid Security.
Byli ochroniarze twierdzą też, że muszą płacić za ewentualne uszkodzenie samochodu służbowego, choć każde auto ma opłacone AC i OC.
Ale na tym się nie kończy.
- Zdarzało się, że miałem 16 godzin dyżuru, 8 odpoczynku i znowu 16 w pracy. Bywały nawet dyżury 48-godzinne - twierdzi Adam.
Zdaniem byłych ochroniarzy w dokumentacji służbowej wszystko jest w porządku. Na papierze ludzie pracują po 8, a co najwyżej 12 godzin. Przedstawiciele Solid Security zaprzeczają, powołując się na liczne kontrole przeprowadzone przez Państwową Inspekcję Pracy. A było ich sporo.
Były skargi na tę firmę. I w ubiegłym roku, i już w tym - przyznaje Teresa Różańska, zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Katowicach ds. prawno-organizacyjnych. - Przeprowadziliśmy kontrole i w części przedstawione zarzuty okazały się zasadne. Wszystkie wnioski przesłaliśmy do centrali firmy.
- Teraz już pójdziemy do sądu - zapowiadają byli ochroniarze. Mają dosyć - jak twierdzą - niewolniczej pracy i upokorzeń.
- Dyżur zaczyna się od słynnej dewizy: "jeb.., karać, nie wyróżniać" - opowiada Bartosz Ostręga.
Zdaniem byłych pracowników Solid Security na dręczeniu ochroniarzy się nie kończy. Klienci firmy też są traktowani nie fair.
- W samych tylko Katowicach mamy pod opieką ok. 1200 obiektów. Przez miesiące byłem w grupie interwencyjnej, która je miała ochraniać. Jeden samochód na 1200 obiektów. A przy podpisaniu umowy z klientami jest klauzula, że dojazd grupie interwencyjnej zajmie zaledwie 5 minut. To bzdura - twierdzi Ostręga.
Dla szefostwa Solid Security to wszystko wyssane jest z palca.
Na miano kuriozalnych zasługują informacje o rzekomym obsługiwaniu 1200 obiektów objętych siecią monitoringu przez jeden patrol interwencyjny. Tego typu zarzuty są całkowicie bezpodstawne i narażają naszą firmę na utratę dobrego imienia i zaufania klientów - twierdzi tymczasem Lenard.
Ochroniarze mówią, że można to łatwo sprawdzić.
- Każdego dnia od godz. 18 do 18.45 uczestniczymy w zamykaniu trzech banków na terenie Katowic. Klient może raz w miesiącu na próbę włączyć pilot napadowy. Wystarczy to zrobić w tym czasie. Nikt nie przyjedzie - Bartosz Ostręga jest pewny.
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?