Władze Kalet chcą połączyć Miejska Bibliotekę Publiczną z domem kultury. Radni na sesji pod koniec stycznia wyrazili zgodę na tę procedurę. Wszystko wskazuje na to, ze prawdopodobnie przedwcześnie.
Pomysł połączenia Miejskiej Biblioteki Publicznej z Miejskim Domem Kultury ma przynieść oszczędności. Każda z tych instytucji ma przecież dyrektora, więc miasto mogłoby zaoszczędzić na jednym z etatów kierowniczych.Wiadomo jednak nie od dziś, że klarownego rozdziału bibliotek od domów kultury broni Biblioteka Śląska, która sprawuje nadzór merytoryczny nad wszystkimi książnicami w regionie.
Burmistrz Kalet Klaudiusz Kandzia jeszcze przed podjęciem decyzji przez radnych na sesji 26 stycznia tłumaczył nam: - Na sesji pojawi się uchwała intencyjna, która dopiero wskaże na zamiar połączenia biblioteki z domem kultury. Tę uchwałę zaopiniuje Biblioteka Śląska. Później zdecydujemy, co dalej i czy ostateczna uchwała o połączeniu pojawi się znów na sesji - zapewniał.
Burmistrz raczej otrzyma negatywną opinię z Biblioteki Śląskiej. Powiedziała nam to jej wicedyrektor ds. bibliotek samorządowych, Maria Gutowska. - To prawda, że z początkiem roku zmieniły się ustawy dotyczące bibliotek. Jednak poszczególne przepisy nowego prawa wchodzą w życie w różnym czasie. Możliwość łączenia bibliotek z domem kultury będzie dopiero od 1 października 2012 roku. Radni w Kaletach się zbytnio pospieszyli - mówi Gutowska.
Nowego narzędzia władze gmin nie będą mogły też stosować z automatu. - Trzeba będzie się zwrócić o opinię do Krajowej Rady Bibliotecznej, biblioteki wojewódzkiej oraz ministra kultury - wylicza Gutowska. Uzasadnienie dla łączenia biblioteki z domem kultury nie może też doprowadzić do pogorszenia obecnego statusu książnicy.
Dyrektor Gutowska obawia się jednak pozbawiania autonomii bibliotek samorządowych. - Władze gmin wskazują na oszczędności w wynagrodzeniach dyrektora. Ta skórka nie jest warta wyprawki. Obawiamy się, że bibliotekarz, który jest zawodem jeszcze regulowanym, zostanie sprowadzony w domu kultury do roli instruktora, lub, co gorsza, osoby piekącej kiełbaski na dożynkach gminnych. Znamy już takie przykłady, gdzie samorządy likwidowały filie biblioteczne, maksymalnie ograniczały wydatki na nowości książkowe. Twierdzono, że w gminie jest zapotrzebowanie na sport i festyny. Tymczasem bibliotekarz ma zupełnie inne zadania. Gromadzi i udostępnia zbiory, także te związane z lokalną społecznością - podkreśla Gutowska.
A co Wy sądzicie o pomyśle połączenia biblioteki z domem kultury w Kaletach? Komentujcie!
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?