Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzieci zatrute salmonellą w szkole i żłobkach w Zabrzu i Świerklańcu! Jedzenie dostarczał Caritas.

Patryk Osadnik
Patryk Osadnik
Liczba zachorowań na salmonellę wykrytych wśród dzieci ze szkoły podstawowej w Świerklańcu oraz żłobków w Zabrzu wzrosła do kilkudziesięciu i może jeszcze się zwiększyć. Rodzice obawiają się o stan jedzenia, które Dom Dziennego Pobytu "Rodzina" Caritas podaje ich dzieciom. - Do żłobków przychodziły całe kartony bananów, pochodzące z darów. Trzymało się je w kotłowni, a kiedy były już zupełnie sine, przerabiano je na mus dla dzieci - to wstrząsająca relacja byłego pracownika "Rodziny". Placówka zdecydowanie temu zaprzecza i mówi, że na wszystkie produkty ma odpowiednie faktury. Rodzice chorych dzieci mają spore wątpliwości. A sanepid zapowiada kary finansowe dla "Rodziny".

Kilkadziesiąt zachorowań na salmonellę w szkole i żłobkach. Co było ich źródłem?

Do 11 października salmonellę wykryto już u 21 uczniów Szkoły Podstawowej im. Adama Mickiewicza w Świerklańcu. Według danych sanepidu, objawy salmonellozy wystąpiły u 59 dzieci, więc niewykluczone, że liczba ta jeszcze wzrośnie.

Do kolejnych zachorowań doszło w żłobkach prowadzonych przez Dom Dziennego Pobytu "Rodzina" Caritas Diecezji Gliwickiej w Zabrzu. Do organizacji należą: Żłobek Dzieciątka Jezus, Żłobek Misiowa Kraina oraz Żłobek Bożego Miłosierdzia. Tutaj liczba dzieci, u których wykryto bakterię, wzrosła w ostatnich dniach do 9, ale objawy pojawiły się u ponad 60 osób.

Przypomnijmy, że jedzenie do wszystkich wyżej wymienionych placówek dostarcza kuchnia prowadzona przez Dom "Rodzina".

Bakterię salmonelli wykryto w surówkach, jakie "Rodzina" serwowała dzieciom. Stwierdzono je również u trzech pracowników kuchni, dwóch pracowników szkoły w Świerklańcu oraz personelu żłobków.

- Mamy pewność, że pracownicy szkoły nie byli nosicielami salmonelli we wrześniu, ponieważ wtedy przechodzili badania - informuje Karolina Misztal z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bytomiu.

Wiadomo jednak, że zarówno pracownicy szkoły, jak i chore dzieci jadły naleśniki z serem. To najprawdopodobniej one były źródłem salmonelli w szkole.

- Naleśnikiem został poczęstowany jeden z uczniów, który na co dzień nie je w szkole obiadów, więc z dużym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, że to było źródło bakterii - wyjaśnia Misztal.

Podczas kontroli kuchni Domu "Rodzina" wykryto szereg nieprawidłowości. Sanepid zapowiada, że dyrekcja placówki zostanie pociągnięta do odpowiedzialności. Nałożone zostaną na nią m.in. kary finansowe.

Skąd pochodzi jedzenie podawane dzieciom przez Dom "Rodzina" Caritas w Zabrzu?

Po publikacji przez "Dziennik Zachodni" informacji na temat salmonelli wykrytej w szkole w Świerklańcu i żłobkach w Zabrzu zgłosili się do nas rodzice, których dzieci uczęszczają do placówek, w których wystąpiła bakteria. Wszyscy obawiali się, skąd pochodzi jedzenie podawane ich dzieciom przez Caritas.

Do żłobków przychodziły całe kartony bananów, pochodzące z darów. Trzymało się je w kotłowni, a kiedy były już zupełnie sine, przerabiano je na mus dla dzieci

- Skąd pochodzi jedzenie podawane przez "Rodzinę"? W części z darów - mówi nam były pracownik "Rodziny", który z obawy o reperkusje poprosił o zachowanie anonimowości. - Do żłobków przychodziły całe kartony bananów, pochodzące z darów. Trzymało się je w kotłowni, a kiedy były już zupełnie sine, przerabiano je na mus dla dzieci. Tak w żłobkach wyglądały desery - dodaje.

Wszystkie produkty pochodzą od naszych stałych dostawców. Potwierdzające to faktury udostępniliśmy pracownikom sanepidu - Elżbieta Bula

Dom "Rodzina" Caritas stanowczo zaprzecza zarzutom, jakoby jedzenie, które podaje dzieciom, miało pochodzić z darów.

- Wszystkie produkty pochodzą od naszych stałych dostawców. Potwierdzające to faktury, które udostępniliśmy pracownikom sanepidu - mówi Elżbieta Bula, kierownik DDP "Rodzina".

Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gliwicach potwierdza, że w ramach prowadzonych czynności sprawdza pochodzenie jedzenia serwowanego przez Caritas.

Rodzice zarzucają "Rodzinie" bagatelizowanie problemu salmonelli

Po pierwszych doniesieniach dotyczących zachorowań, 30 października w żłobkach Caritas na terenie Zabrza pojawiła się informacja na temat przeciwdziałania... grypie żołądkowej. Wisiała tam kilka dni.

- W związku z docierającymi do nas informacjami, o nasileniu występowania grypy żołądkowej (pot. zwanej "jelitówką") pragniemy poinformować, iż w żłobkach włączono procedurę wspomagającą zwalczanie wirusa - mogli przeczytać rodzice, którzy przyprowadzili swoje dzieci do żłobków.

Część rodziców uważa, że "Rodzina" do ostatniej chwili próbowała ukryć informacje o salmonelli.

- Zgłosiłam pracownikom żłobka, że moje dziecko choruje i najprawdopodobniej ma jelitówkę. Poprosili tylko, żebym koniecznie na bieżąco informowała ich o tym, co zdiagnozują lekarze, nikt nie ostrzegł mnie przed salmonellą! - mówi rodzic, którego dziecko uczęszcza do żłobka Caritas. On również poprosił o anonimowość, obawiając się reakcji "Rodziny".

Gdybym tylko wiedziała, być może nie musiałabym przez tydzień oglądać, jak ona się męczy, jak cierpi...

Dopiero do tygodniu, kiedy w mediach nasiliły się informacje o salmonelli, córkę naszego informatora przebadano pod tym kątem. Okazało się, że zatruła się bakterią.

- Tu chodzi o życie dziecka i wystarczyłaby krótka informacja, żeby lekarze wiedzieli, jak mają leczyć moją córkę. Gdybym tylko wiedziała, być może nie musiałabym przez tydzień oglądać, jak ona się męczy, jak cierpi... - dodaje.

Dom "Rodzina" wyjaśnia, że informacja wywieszona 30 września w żłobkach wynikała z doniesień pediatrów o nasilającej się grypie żołądkowej i nie była to próba tuszowania jakichkolwiek informacji.

- Ze względu na szybki przebieg sprawy, stałe kontrole sanitarne, przygotowywanie dokumentacji, przeprowadzanie badań, pomimo szczerych chęci nie jesteśmy w stanie na wszelkie pytania osób zainteresowanych sprawą odpowiadać na bieżąco - mówi Bula.

Od wtorku, 8 października w żłobkach Caritas prowadzone były spotkania informacyjne z rodzicami dotyczące salmonelli. Rozdawane są na nich pojemniczki na kał do przebadania dzieci.

Rodzic twierdzi, że wcześniej został wprowadzony przez pracowników żłobka w błąd, jeśli chodzi o sposób pobrania próbki.

- Zapewniano mnie, że wystarczy wymaz z okolic odbytu. Dopiero w sanepidzie dowiedziałam się, że musi być to pełna próbka kału, ponieważ inaczej badanie jest bezużyteczne - mówi.

Caritas "Rodzina" temu zaprzecza. Jej przedstawiciele mówią, że wszystkie prowadzone przez organizację czynności są zgodne z wytycznymi sanepidu.

W związku z salmonellą pojawili się już rodzice, którzy postanowili wypowiedzieć umowę ze żłobkami. Jak twierdzą, nie zostali z tego powodu zaproszeni na spotkanie w sprawie salmonelli. - Nasze dzieci chorują, zaraziły się w żłobku, a my znów zostaliśmy bez jakichkolwiek informacji - dodają rodzice.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto