Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Franciszek Wiegand, zegarmistrz z Tarnowskich Gór, buduje skrzący się złotem i rubinami zegar

Monika Pacukiewicz
Franciszek Wiegand pracy nad zegarami poświęca większość swojego czasu.
Franciszek Wiegand pracy nad zegarami poświęca większość swojego czasu.
Szczęśliwi czasu nie liczą. O dziwo, ta prawidłowość dotyczy również szczęśliwego zegarmistrza... Często chodziłem na basen, aby popływać. W końcu spotkałem tam pana Stanisława Dona, który prowadzi drużynę pływacką ...

Szczęśliwi czasu nie liczą. O dziwo, ta prawidłowość dotyczy również szczęśliwego zegarmistrza...

Często chodziłem na basen, aby popływać. W końcu spotkałem tam pana Stanisława Dona, który prowadzi drużynę pływacką seniorów. Mówi: "Dobrze pływasz, jedź z nami na zawody". Nigdy nie brałem udziału w takich imprezach, ale pojechałem. No i dobrze mi idzie. Nawet dyplomy mam - mówi Franciszek Wiegand.

- A jaki pan czas miał?

- Nie wiem... - uśmiecha się promiennie. - Ale przy okazji zawodów nauczyłem się zeskakiwać do wody, bo wcześniej miałem opory.

Franciszek Wiegand z Tarnowskich Gór ma 66 lat i opinię jednego z najlepszych zegarmistrzów w kraju. W zeszłym roku Ogólnopolski Klub Postępu Technicznego w Zegarmistrzostwie przyznał mu swoje najwyższe wyróżnienie - Złotą Pęsetę. Najprawdopodobniej jest jedynym człowiekiem w Polsce, który od podstaw robi czasomierze; nie zna takich, z którymi mógłby konkurować. Sam wytoczy kopertę zegarka, zrobi wszystkie koła zębate do wewnętrznego mechanizmu, nawet cieniutkie jak włos wskazówki. Sam nawet przewierci i wyszlifuje rubinek, mały jak z pierścionka podarowanego przez narzeczonego na dorobku.

Szlachetne i trwałe

Po co zegarmistrzowi rubiny? Kamienie szlachetne są w tych najdokładniejszych i najcenniejszych zegarach. Wkłada się je w te wszystkie trudne miejsca, gdzie koła zębate i kotwice działają na siebie z największą siłą i używa jako łożyska tam, gdzie tarcie w zegarkach jest największe. Kamienie są gładkie przez lata i nawet nie trzeba wtedy we wnętrzu zegarka używać wiele smaru.

- Rubiny, zaraz po diamentach, są najtwardszymi kamieniami - wyjaśnia pan Franciszek. Mechanizm, który właśnie robi, podnosi do okna, tak by światło przeszło przez czerwone kamienie. Czeka na moje westchnienie pełne zachwytu i przyznaje: - Wnętrze zegara to arcydzieło.

Czasomierz do oglądania

Tarnogórski zegarmistrz pracuje właśnie nad unikatowym zegarem wieżowym. Na stole pracowni znajdują się już mechanizmy odpowiadające za chód zegara, wybijanie godzin i wybijanie kwadransów. W łożyskach i kotwicach (tych malutkich urządzeniach, które przeskakują przy kolejnych poruszeniach kół zębatych) lśni kilkanaście rubinów.

- Te rubinki to chciałem zrobić jak klejnoty, jak w pierścionkach, aby się nimi ludzie zachwycili - pana Franciszka z lekka ponoszą emocje.

Większą część mechanizmu chce pozłocić, co jeszcze zmniejszy tarcie i upiększy urządzenie, resztę pomaluje na czarno. Na tym tle migotanie krwistych kamieni z pewnością każdy zauważy.

Ma już gotową obudowę tarcz, a także metalową literę "W", którą umieści w wahadle. To będzie nietypowy zegar. Mechanizm będzie taki jak w prawie każdym działającym na kościelnej wieży, tyle że dokładniejszy - między innymi dzięki rubinom. Zegar jednak nie będzie wisiał na wieży, lecz stanie na mahoniowej podstawie, tak by można go było umieścić w eleganckim gabinecie. I obejść dookoła, i przez szklane tarcze popatrzeć na mechanizm.

- Nikt jeszcze takiego zegara nie zrobił - zarzeka się mistrz.

To nie jest pierwszy zegar pana Franciszka. Zrobił już między innymi egzemplarz kieszonkowy i całą serię superdokładnych zegarów astronomicznych. Pomysły - te chyba pan Franciszek ceni bardziej nawet od rubinów.

Liczą się pomysły...i upór

Nie lubię w miejscu dreptać przy jednym pomyśle. Należę do tych osób, którym najbardziej brakuje czasu. Ja to nawet cieszę się, gdy klienci do zakładu nie przychodzą, bo mam wtedy czas na własne zajęcia - przyznaje pan Franciszek.

A gdy miał ochotę odpocząć od czasomierzy, zrobił pomysłowy nóż (bo uwielbia zjeść mięso z konserwy na górskich wycieczkach), rękojeść do szpady, a nawet złożył traktor.

- Bo człowiek to jest taki marzyciel. Ale każdy pomysł muszę sobie zapisać - przyznaje Wiegand.

Mimo że od dziecka pomagał ojcu w pracy w zakładzie, to nie od razu ciągnęło go do zegarów. Wolał motory, szczególnie te, które się psuły i mógł je w nieskończoność rozbierać i naprawiać. Wtedy nauczył się pracy w warsztacie. Skończył szkołę zawodową o specjalności tokarstwo, potem liceum. Uproszony przez tatę, zdał zegarmistrzowski egzamin czeladniczy, do mistrzowskiego potem dojrzewał jeszcze bardzo długo. Po 10 lat przepracował w dwóch laboratoriach pomiarowych w dużych tarnogórskich zakładach.

Z czasem pokochał zegarmistrzostwo. Zaczął sam robić zegary. Wiele razy posprawdzał, że sam umie wykonać najdrobniejszą część, przewierci nawet malutki rubin, mimo że potrwa to cały dzień. Teraz, gdy uznaje, że jakaś drobna praca zajmie mu zbyt dużo czasu, zleca ją innym fachowcom. Tak jest w przypadku budowanego właśnie zegara marzeń. Musi jeszcze wymyślić dzwony i zlecić je w pracowni w Taciszowie. Podobnie będzie ze stołem, na którym zamocuje czasomierz. Zapowiada, że całość będzie gotowa za jakieś dwa miesiące.

Znajduje jeszcze czas i siły na to, by w wolnych chwilach opiekować się starymi zegarami w Tarnowskich Górach. Stał się nawet cenionym specjalistą od tego typu czasomierzy. Dzięki niemu chodzą zegary na wieży kościoła ewangelickiego przy tarnogórskim Rynku i na tamtejszym Ratuszu. Często pomaga mu szkolny przyjaciel, a teraz aptekarz - Henryk Góra. Obaj przyznają, że ogromnie lubią nakręcać zegary.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto