Tymczasem - jak ujawnili wczoraj dziennikarze TVN w programie "Prosto z Polski" - ofiarami gwałciciela były nie dwie, ale aż cztery z pięciu sióstr. Przyznała to ich matka.
Katowiccy policjanci, zajmujących się przestępstwami przeciwko życiu i zdrowiu, którzy doprowadzili do zatrzymania zwyrodnialca, przesłuchiwali wczoraj rodzeństwo.
- Tragedia dziewczynek mogła skończyć się już 3 lata temu. Niestety, organy ścigania, które prowadziły postępowanie w sprawie podejrzenia molestowania, a także pomoc społeczna nie stanęły na wysokości zadania - twierdzi Józef Kogut, prezes Śląskiego Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw, były szef chorzowskiej policji.
- Gehenna dzieci skończyła się o 9 lat za późno - podkreśla Kogut. Dodaje, że gdyby w tej sprawie naprawdę zrobiono wszystko, co trzeba, już przed laty wyszłaby na jaw przerażająca prawda.
Sygnały o tym, że w rodzinie dzieje się coś złego, docierały także do katowickiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Urzędnicy w programie "Prosto z Polski" stwierdzili jednak, że nie mają sobie nic do zarzucenia, że w tej sprawie zrobili wszystko, co trzeba. Czy na pewno?
Zdaniem śledczych, 9 lat temu oprawca po raz pierwszy zgwałcił 11-letnią pasierbicę. Kilka lat później zaczął molestować także własną córkę. To samo spotkało też dwie inne dziewczynki. Jedna z nich - 14-letnia - po ujawnieniu przestępstwa i zatrzymaniu ojca, nie wytrzymała psychicznie. Jak twierdzi jej matka - próbowała popełnić samobójstwo. Przebywa obecnie w szpitalu.
Do tych tragicznych wydarzeń dochodziło w ścisłym centrum Katowic. Matka dzieci zaprzecza jakoby wiedziała o krzywdzie córek. - To się działo, kiedy mnie nie było w domu. Byłam w szpitalu - mówiła wczoraj dziennikarzom.
Dlaczego jednak nie reagowała, kiedy policja i prokuratura trzy lata temu badały sprawę? Twierdzi, że żałuje, iż zbagatelizowała sprawę. Podobno czuła się zastraszana. Oprawca miał terroryzować ją i dzieci. Miał używać przemocy fizycznej i psychicznej. Dopiero kilka dni temu kobieta odważyła się pójść na policję. Miało się tak stać po tym, jak jej partner kolejny raz dotkliwie pobił jedną z córek. Wcześniej, w 2009 roku, w sprawie jednej z dziewczynek zareagowała szkoła. Także sąsiedzi informowali dzielnicowego, że w rodzinie dzieje się coś złego.
Jednym z dowodów w sprawie jest film pornograficzny, jaki oprawca nakręcił z pasierbicą w roli głównej. Chciał nim udowodnić, że nikogo nie zmuszał do współżycia.
Oprawcy grozi 12 lat więzienia. Do aresztu, decyzją sądu, trafił na 3 miesiące.
Czytaj także: Policja zatrzymała mężczyznę, który gwałcił córki i kręcił film porno
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?