Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kłopoty DPS w Miedarach. Zwolnienia, redukcje, odejścia

Krzysztof Szendzielorz
Wiemy już jakie są skutki braku tzw. standaryzacji w Domu Opieki Społecznej w Miedarach. Spośród 100 podopiecznych, którzy mieszkali w ośrodku, zostanie 54. Nie wiadomo, gdzie zostaną przeniesieni inni. Płace pracowników zostały zamrożone na poziomie z 2006 r. Część załogi, głównie z kuchni i pralni, straci pracę do końca 2011. W takich okolicznościach, bezsilny, odchodzi też dyrektor Józef Goniwiecha.

Józef Goniwiecha opuści dyrektorski stołek 28 października. Poprosił zarząd powiatu o rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. - Zmieniły się przepisy i dlatego dyrektor chce odejść. Otrzymuje już emeryturę i nie może jej pobierać wraz z wynagrodzeniem z tytułu pracy w DPS - mówi Katarzyna Majsterek, rzecznik starostwa.

Do końca grudnia odejdą także pracownicy kuchni i pralni. Te usługi mają na rzecz DPS-u wykonywać zewnętrzne firmy. - Kazali mi zwolnić pracowników, więc to zrobiłem. Ja też odchodzę. Nie chodzi tylko o emeryturę. Mam tego dość, choć z tym miejscem jestem związany od ponad 40 lat. Straciłem zapał. Karygodny jest styl, w jakim potraktowano ten ośrodek - mówi rozgoryczony Goniwiecha.

O czym mówi? Na dostosowanie pomieszczeń domów pomocy społecznej do odpowiednich wymogów było w sumie 14 lat, od 1996 do końca 2010 roku. DPS w Miedrach jest jedynym w województwie, który nie przeszedł standaryzacji (w tym roku znów dla ponad DPS-ów w całym kraju wydłużono do końca 2012 roku). To oznacza, że Miedary działają na tzw. pozwoleniu warunkowym. Nie mogą przyjmować nowych podopiecznych. Nie zwiększano też od 2006 kosztu utrzymania podopiecznego w ośrodku. Wynosi on do dzisiaj 1950 zł (1317 daje urząd wojewódzki, resztę płacą podopieczni). Tymczasem DPS w Chorzowie, który spełnia wymogi, ma ustalony z urzędem wojewódzkim koszt utrzymania na poziomie ok. 3200 zł. To pokazuje, jak realnie wzrosły koszty utrzymania ośrodków. Do końca grudnia tego roku ośrodek musi opuścić część podopiecznych Miedar z upośledzeniem umysłowym. Nadal nie wiadomo, gdzie 24 mężczyzn zostanie umieszczonych. - Każdy telefon z DPS-u to dla mnie koszmar, bo mogę się dowiedzieć, że mój syn będzie musiał opuścić ośrodek.

Życzyłabym sobie by tutaj został, bo miał tu zawsze dobre warunki - mówi Łucja Baniecka, która 56-letniego syna Antka odwiedza w Miedarach raz miesiącu. - Czy ci radni i starosta nie mają dzieci, że nie potrafią wczuć się w naszą sytuację? Nie można tak przestawiać ludzi z miejsca na miejsce - irytuje się.

Były starosta Józef Korpak nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że pojawiały się problemy, które przeciągały sprawę standaryzacji. Pieniędzy nikt mu nie gwarantował. Mówi też, że rozpoczęty w 2000 roku pierwotny projekt modernizacji ośrodka był nierealny i zakładał budowę dziewięciu pawilonów, które kosztowałoby 30 mln zł.
Te tłumaczenia pracownicy DPS-u znają dobrze. - Mieliśmy być najlepszym ośrodkiem, a wyszło na to, że jesteśmy najgorsi - mówi Krzysztof Krawczyk, jeden z pracowników ośrodka. Załoga i podopieczni liczą teraz tylko na to, że uda im się przenieść do wyremontowanego budynku przy pałacu. Powiat wydał na to 1,5 mln zł i raczej nie dostanie żadnej refundacji kosztów od wojewody. Budynek stoi pusty od końca mają. Czeka na pozwolenie na użytkowanie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto