Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Ponad 360 zakażonych koronawirusem w regionie. Wojewoda: obowiązkowe mierzenie temperatury personelowi szpitali

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Mierzenie temperatury u pracowników szpitali oraz reorganizacja Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych - to nowe wytyczne wojewody małopolskiego, których wdrożenie ma ograniczyć ryzyko zakażeń koronawirusem w lecznicach. Chorych w Małopolsce wciąż przybywa - tylko w Szpitalu Uniwersyteckim jest 126 pacjentów z Covid-19. Tymczasem w Internecie pojawia się coraz więcej ofert, w ramach których prywatnie można zrobić testy na koronawirusa. Czy są skuteczne?

FLESZ - Rząd wprowadził nowe ograniczenia

W Szpitalu im. dr. Babińskiego w Krakowie potwierdzono zakażenie koronawirusem u trzech pacjentów. Informację we wtorek przekazał Maciej Bóbr, rzecznik prasowy placówki.

Osoby te przebywają na Oddziale Psychiatrii Sądowej o Wzmocnionym Zabezpieczeniu - nie zapadła jeszcze decyzja, czy zostaną przetransportowane na leczenie do innej placówki. Wiadomo natomiast, że koronawirusem mogło zakazić się również 17 innych pacjentów, którzy mieli kontakt z trzema osobami, u których badania potwierdziły już obecność Covid-19.

- Oddział został odizolowany, a pacjenci i personel poddani testom na obecność wirusa SARS-Cov-2 oraz objęci kwarantanną. W chwili obecnej nie stwierdzono zagrożenia epidemicznego na innych oddziałach, jednak sytuacja jest nieustannie monitorowana - przekazał nam Maciej Bóbr. Zakażenie koronawirusem stwierdzono również u czwórki personelu tej placówki.

Nowe wytyczne wojewody

Aby w jak największym stopniu ograniczyć ryzyko zakażeń koronawirusem w lecznicach, wydano dla nich nowe wytyczne. Służby wojewody małopolskiego Piotra Ćwika wprowadziły obowiązek badania temperatury u pracowników szpitali w momencie wejścia na ich teren.

Druga kwestia to konieczność reorganizacji Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych oraz izb przyjęć, tak by oddzielić pacjentów z objawami Covid-19 od pozostałych osób.

- W tych działaniach reorganizacyjnych dyrektorom szpitali pełnym wsparciem służyć będzie Państwowa Straż Pożarna, która udostępni swoje namioty. Do dyspozycji będą także namioty Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego - mówi wojewoda Ćwik.

Wydane przez niego polecenie dotyczy 38 małopolskich szpitali samorządowych i państwowych. - Oczywiście zarządzenie zrealizujemy. Problemów z wykonaniem nie mamy. Ale chcemy zaznaczyć, że temperaturę pracownikom mierzymy już od dawna, w szpitalu jest ograniczenie przemieszczania się, wszystkich pracowników obowiązuje nakaz noszenia masek. Wszystkich pacjentów, którzy potrzebują pilnej pomocy (zgłaszają się na SOR bądź opiekę nocną), zaopatrujemy także w maski ochronne - mówi nam Anna Górska, rzecznik prasowy Szpitala im. Żeromskiego.

Tymczasem w całej Małopolsce mamy już ponad 360 osób, zakażonych koronawirusem, z czego 126 pacjentów przebywa w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. To placówka, która jest dedykowana dla osób z Covid-19.

Testy na koronawirusa - czy warto robić prywatnie?

Służby wojewody małopolskiego podały we wtorek, że testy laboratoryjne potwierdziły zakażenie groźnym wirusem z Wuhan u kolejnych (od poniedziałkowego popołudnia) 14 osób w Małopolsce. Jak przekazał krakowski sanepid, w naszym województwie wykonano już łącznie ponad 5 tys. takich badań.

- Wszystkie cztery laboratoria, współpracujące z Wojewódzką Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną w Krakowie, pracują zgodnie z zapotrzebowaniem, a badania wykonywane są na bieżąco - przekazała nam Dominika Łatak-Glonek, rzecznik prasowy krakowskiego sanepidu.

W wykonywaniu tych najbardziej klasycznych i skutecznych testów, o których słyszymy codziennie w mediach - wykluczających bądź potwierdzających zakażenie koronawirusem, służby sanitarno-epidemiologiczne wspierają naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Badania przeprowadzane są w laboratorium Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ.

- Jednocześnie nadal z prywatnymi firmami współpracujemy nad opracowaniem szybszej diagnostyki Covid-19. Niezwykle istotne jest to, że nowy test będzie skierowany do użycia poza laboratorium. Pozwoli na szybki przesiew w miejscach, w których nie ma możliwości przeprowadzenia pełnej diagnostyki, np. na lotnisku lub stacjach kolejowych. W ten sposób może zostać zmniejszone ryzyko epidemii - mówi nam prof. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ, którego zespół bierze udział w badaniach. Zapowiada, że „badania nad testem mogą potrwać jeszcze dłuższy czas”.

Tymczasem w Internecie pojawia się coraz więcej ofert, w ramach których - prywatnie - można zrobić test na obecność koronawirusa w naszym organizmie. Szybką diagnostykę w kierunku Covid-19 oferuje m.in. Szpital Dworska.

Jego przedstawiciele zachwalają, że test jest prosty w użyciu, a koszt badania to 150 złotych (dla pacjentów, korzystających z konsultacji specjalistów tej placówki, koszt to 60 zł). Szpital zaznacza jednak, że test „nie wyklucza definitywnie zakażenia lub jego brak”.

Prof. Pyrć tłumaczy, że oferowane w prywatnych placówkach badania to tzw. testy serologiczne. - Wśród tych badań są bardziej bądź mniej wiarygodne. Natomiast kluczowe jest to, że testy serologiczne wykrywają przeciwciała przeciwko wirusowi, a nie samego wirusa - mówi profesor.

W związku z tym jeśli wynik będzie pozytywny, to zdaniem naukowca jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że faktycznie dana osoba jest zakażona koronawirusem.

- Natomiast ujemny wynik nie mówi absolutnie nic: nie mówi, że ta osoba nie jest chora i nie zaraża. Mówi wyłącznie o tym, że u tej osoby jeszcze nie pojawiły się przeciwciała. Zatem takie testy do diagnostyki się nie nadają. Można rozważyć, w którym momencie zastosowanie takich testów będzie korzystne, ale wymaga to głębszego zastanowienia. Mogę sobie wyobrazić testowanie osób, które wychodzą z kwarantanny czy osób, które chcą wrócić do pracy mimo zagrożenia - kwituje Pyrć.

Szpital: nasze testy są szybkie

- Plusem naszych badań jest szybkość otrzymania wyniku: uzyskamy go w ciągu 5, 10 minut. Test wykrywa immunoglobuliny klasy IgM - powstające na samym początku infekcji, jak i klasy IgG, które powstają około 7 dni później i utrzymują się co najmniej 6 tygodni, czyli wtedy, kiedy dokładny test molekularny, czyli PCR, nie wykazuje już obecności wirusa - mówi nam Grzegorz Jarosławski, dyrektor Szpitala Dworska.

Dodaje, że testem można stwierdzić zarówno obecność przebycia infekcji koronawirusowej, jak również bezobjawową, wczesną infekcję. W Szpitalu Dworska wykonywanych jest nawet 30 testów dziennie - dotychczas wszystkie wyniki były ujemne.

- Jeśli ktoś ma przeciwciała klasy IgG i nie ma już przeciwciał klasy IgM, to można założyć, że już przebył chorobę, jest bezpieczny i… raczej nikogo nie zarazi. Raczej. Dlatego, że ta choroba jest całkowicie nowa i dopiero wszystko na jej temat jest odkrywane. Wiadomo już, że wirus jest dość długo wydalany przez drogi oddechowe i przewód pokarmowy. Dlatego np. odwiedzanie rodziny przez osobę, która ma stwierdzone szybkim testem przeciwciała klasy IgG, nie jest całkowicie bezpieczne - mówi nam z kolei dr hab. n. med. Przemysław Tomasik z Zakładu Biochemii Klinicznej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto