Manifestacja poparcia dla strajku nauczycieli w Tarnowskich Górach

Część mieszkańców Tarnowskich Gór powiedziała "TAK" dla strajku nauczycieli. Wśród kilkuset osób zgromadzonych na Rynku pojawili się uczniowie, ich rodzice, absolwenci tarnogórskich szkół, ale też nauczyciele. Manifestacja odbyła się w piątek, 12 kwietnia.

- Uważam, że system edukacji w Polsce powinien przejść przemianę. Nie tylko pod kątem zarobków nauczycieli, ale też w sposobie samego funkcjonowania - mówi Kamil z ZSAP w Tarnowskich Górach.

Kamil to uczeń Zespołu Szkół Artystyczno-Projektowych w Tarnowskich Górach. Uczęszcza do III klasy technikum, a sam swoją przyszłość wiąże z zawodem nauczyciela. Na manifestacji pojawił się z kartonem, na którym narysował ogromny czarny wykrzyknik na pomarańczowym tle - symbol strajku.

- System edukacji to podstawa funkcjonowania społeczeństwa, dlatego solidaryzuję się z nauczycielami, którzy go tworzą - wyjaśnia Kamil. - Sama szkoła nie opiera się tylko na lekcjach i na tym, co usłyszymy od swoich nauczycieli. Oni są niejako mentorami, którzy prowadzą nas w przyszłość, pokazując wartościowe wzorce. Szkoła nie opiera się tylko na teorii, ale na praktyce życia - tłumaczy.

Swoje poparcie dla nauczycieli manifestanci wyrazili gromkimi brawami. W rękach mieli też transparenty wspierające strajk.

Kilka dni wcześniej Sylwia Winiarska postanowiła wrócić myślami do lat 90., kiedy uczęszczała do Szkoły Podstawowej nr 10 w Tarnowskich Górach. W poście na Facebooku wypisała kilka wspomnień i podziękowała swoim nauczycielom, których wspiera.

- Być może nie byłabym teraz w tym miejscu mojego życia i w tej roli, gdyby nie moi Nauczyciele z SP nr 10 w Tarnowskich Górach, którym z całego serca dziękuję - pisze Sylwia.

Strajk nauczycieli trwa już drugi tydzień. Głównym postulatem Związku Nauczycielstwa Polskiego są podwyżki żenująco niskich zarobków, jakie otrzymują ludzie, którzy dbają a edukację, czyli przyszłość polskich dzieci.

- Nie oszukujmy się, ale nasze pensje nie pozwalają na godne życie. Odpowiedzialność, jaka na nas spoczywa kłóci się z naszą wypłatą, która jest naprawdę śmieszna - mówi Edyta Gapys, nauczyciel wychowania przedszkolnego.

Po trzech latach pracy Edyta zarabia 1790 złotych ze wszystkimi dodatkami. Żeby móc uczyć języka polskiego w szkole ukończyła 5-letnie studia wyższe na Uniwersytecie Śląskim. Niestety na rynku pracy nie było zbyt wielu miejsc dla polonistów, dlatego postanowiła się przekwalifikować. Najpierw ukończyła studia podyplomowe z oligofrenopedagogiki, a później kolejne z pedagogiki wczesnoszkolnej i przedszkolnej.

- Pokochałam tę pracę i swoich wychowanków, bez których nie wyobrażam sobie życia. Na razie ta droga trwa, tylko smutne jest to, że ja nie jestem sobie w stanie wynająć mieszkania w Tarnowskich Górach - wyjaśnia nauczycielka.

Edyta Gapys ma 28 lat i wciąż jest zmuszona do mieszkania z rodzicami.

- Smutne jest to, że gospodarka ponoć się nakręca, ale do nas profity z tego tytułu nie dopływają i to dlatego czujemy się pokrzywdzeni - dodaj Edyta.