Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Młodzi narzeczeni ryzykowali życie. Uratowali od zaczadzenia matkę z dwójką dzieci

Tomasz Klyta
Sebastian Pawełek i Sandra Rajska z dziećmi swojej siostry, którymi się chwilowo opiekowała
Sebastian Pawełek i Sandra Rajska z dziećmi swojej siostry, którymi się chwilowo opiekowała Marzena Bugała
To piękna i wzruszająca historia. Sandra Rajska i Sebastian Pawełek, para narzeczonych z Tarnowskich Gór, uratowała od zaczadzenia trzyosobową rodzinę. Wynieśli z zadymionego mieszkania 36-letnią Annę i jej dwie córki: Dagmarę i Roksanę. Ryzykowali swoim życie. Takie ciche bohaterstwo.

- Nie pamiętam tak bohaterskich postaw zwykłych ludzi - przyznał Piotr Pichura, rzecznik prasowy Straży Pożarnej w Tarnowskich Górach.

Dodał, że wchodząc do zaczadzonego mieszkania, Sandra Rajska i Sebastian Pawełek sami ryzykowali swoim życiem.

Wszystko działo się w nocy z 29 na 30 grudnia. Sandra Rajska odpoczywała po nocnej zmianie i całodniowej opieką nad siostrzeńcami. Około północy obudził ją narzeczony. Powiedział, że usłyszał głuchy odgłos. Jakby upadającej osoby.

- Wtedy córka sąsiadki, Roksana, zaczęła wołać mamę. Po chwili krzyknęła „Dzwoń po pogotowie!". Już wtedy wiedziałam, że dzieje się coś złego. Dobrze, że Roksana ma donośny głos - opowiada Sandra.

Okazało się, że w mieszkaniu obok ulatniał się tlenek węgla. W środku były trzy osoby: 36-letnia Anna oraz jej dwie córki: Dagmara i Roksana. Sandra Rajska wraz z narzeczonym starali się wejść do środka, walili w drzwi, ale przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał.

Tak Sandra opowiada o akcji ratunkowej

W końcu otworzyła Roksana, ale po chwili osunęła się, zemdlała.

- Dagmara już leżała na podłodze. Anna zemdlała chwilę po tym, jak mnie zobaczyła - opowiada Sandra Rajska.

Para narzeczonych przeniosła dziewczynki oraz ich matkę do swojego mieszkania i zawiadomiła straż pożarną. Cała trójka poszkodowanych trafiła do szpitala. Dziewczynki szybko poczuły się lepiej. Ich matka wyszła ze szpitala dopiero po kilku dniach, ale jeszcze nie wróciła do pełni sił.

- Spotkałam się już z nimi. Roksana dziękowała mi za uratowanie życia. Ale... uratował ją jej donośny głos - opowiada pani Sandra.

Bohaterce już podziękował m.in. komendant policji w Tarnowskich Górach, mł. insp. Tadeusz Stuchlik. Wręczył odważnej 21-latce dyplom i skromny upominek.

Tak Sandra opowiada o akcji ratunkowej

Dzieci śpiewają kolędy. Kliknij i posłuchaj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto