Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasza czytelniczka: Prawdziwi Ślązacy i "inni" Ślązacy

Janina Naturska, Katowice
Jestem Ślązaczką. Jestem Polką. Nie jestem politykiem. Zapewniam, że nie wszyscy Ślązacy myślą tak, jak chciałby tego p. dr Gorzelik. Dlaczego? Bo - dla takich jak ja i moja rodzina - Śląsk to nie jest Heimat tylko "mała Ojczyzna". Ale znam także Ślązaków, dla których tutaj jest Heimatland i nie mamy żadnych problemów we wzajemnych relacjach. Myślę nawet, że w moim, już powojennym pokoleniu, jest z tym lepiej niż w pokoleniu moich rodziców pamiętających okupację na Śląsku.

Mała Ojczyzna, czy Heimat, to szeroko pojęte miejsce i jego duch. Dzisiejsze " Heimaty" milionów Ślązaków to miejsca w Niemczech, do których zostali oni przehandlowani przez Gierka w latach 70 ., 80. ubiegłego wieku. Niemcy pogardliwie nazywali tę transakcję Kuhhandel (handel bydłem). Tym bydłem było prawie 1,5 mln ludzi z Polski - większość ze Śląska. Oficjalnie nazywano to łączeniem rodzin. Pieniędzmi otrzymanymi za Ślązaków spłacano polskie długi. A ci wyjeżdżali, bo właśnie w Polsce czuli się zmarginalizowani, traktowani jak "Indianery". To trafne i obrazowe określenie autorstwa Pana K. Kutza. W innych kwestiach Go nie rozumiem. W polskiej, po plebiscycie części Śląska, żyła wielka rzesza Ślązaków narodowości niemieckiej. I mimo szowinistycznej polityki wojewody Grażyńskiego, jakoś to wszystko funkcjonowało. Urzędnicy byli długo dwujęzyczni, choć i z tym Wielki Harcerz walczył "w imię polskiej racji stanu". Tylko że Śląsk był wówczas prawdziwie wielonarodowościowy.

Wtedy autonomia była potrzebna - Polsce ze - względu na potęgę śląskiego przemysłu i cały kontekst cywilizacyjny z tym związany, Śląskowi - ze względów historyczno-politycznych. Małpa zegarka nie ze-psuła - vide rozkwit przedwojennych Katowic i inne przedsięwzięcia rozwojowe, także w śląskim przemyśle i infrastrukturze. Śląsk był nowoczesną wizytówką Polski, mimo trudnej sytuacji częściowo przyłączonego po wiekach do dawnej macierzy regionu pogranicznego. Autonomia była więc gratyfikacją dla Ślązaków za to, co od nich otrzymała Polska. Doskonale opracowana teoretycznie, realizowała się tutaj jej idea w sposób cywilizowany - z wyjątkiem obfitującego w niemieckie prowokacje czasu tuż przed wybuchem wojny. Ale taka też bywa cena autonomii.

Dzisiaj tzw. autonomii potrzebuje głównie p. dr Go-rzelik i jego wyznawcy - niespełna 8,5 proc. wyborców. Lider RAŚ trafił na swoich " Indianerów" i mami ich fałszywymi paciorkami. Hasła typu: "Niech żyje niepodległy Śląsk", to nie hasła autonomistyczne, a separatystyczne i taka jest prawda - mimo głośnych zap-rzeczeń wodza. Podobno trzon RAŚ stanowi grupa rozintelektualizowanych młodych śląskich patriotów (cytaty z wypowiedzi w DZ). No to biada nam - "in-nym" Ślązakom - tym mniej młodym, mniej rozinte-lekualizowanym, mniej śląskim…

Od kilku lat przyglądam się głośno reklamowanym manifestacjom RAŚ. Nie sprawiają one wrażenia ma-sowych ani solidnie przygotowanych. Bo i po co? Tym wyznawcom wystarczą "cyja", bęben , "fany" i "kupa larma". Raczej nie widać tam młodych intelektualistów, z wyjątkiem lidera. Ale może się mylę? Może to są właśnie dzisiejsi młodzi śląscy intelektualiści en masse? Aż trudno uwierzyć… I hasła wznoszone i wy-pisane na transparentach, jak to hasła - raczej mało skomplikowane... Może o to chodzi? Ludzie szybko podchwycą to, co ich łatwo dowartościuje. Ktoś to już wykorzystywał - wiele razy w historii…

Orężem RAŚ jest też kwestia kodyfikacji języka śląskiego. Trudno uwierzyć, by młodzi intelektualiści maczali w tym palce w przekonaniu o słuszności sprawy. Pachnie to raczej cyniczną, polityczną kalkulacją: jest RAŚ, jest język, jest naród… to i wyborcy będą! Ale języka nie ma. Jest kilkanaście różnych realizacji pięknych śląskich gwar w ramach kilku odmian dialektu śląskiego. Najpiękniejsze odmiany tych gwar słychać na ziemi opolskiej, tam, gdzie największa mniejszość niemiecka … W swej pracy propagandowej p. dr Go-rzelik i jego zaplecze posługują się elementami śląskiego żargonu miejskiego (mowa dawnego śląskiego lumpenproletariatu). To nie ma nic wspólnego ze świadomym używaniem gwary! Z racji swojego zawodu wiem, co piszę. Miałam dobrych nauczycieli dialektologii. Chyba że grzechem P. prof. Ireny Bajerowej było Jej gorolstwo? Z całego serca popieram każdą inicjatywę, której celem jest rzetelne działanie dla dobra Śląska. Oto moje luźne przemyślenia.

1. Wielki sens miałaby walka w parlamencie o środki finansowe nad badaniem śląskiego bogactwa gwarowego i kodyfikacją gwar. Na tym polu dla młodych językoznawców w Katowicach, Opolu czy Wrocławiu byłaby praca na lata! Utworzenie sztucznego języka zabije gwary. A kiedy umrą niespisane gwary, wysch-nie bogate źródło m.in. do badań nad staropolszczyzną.

2. Dzisiaj brak rzetelnych i elastycznych terytorialnie programów do edukacji regionalnej. Nauczyciele są w tej mierze często skazani na pracę "partyzancką". Edukacja regionalna to często na Śląsku martwe hasło.

3. W mediach królują Mirek. Sz. Karpowicz Family i temu podobne pseudośląskie twory. Ten zalew tandety nie przeszkadza widać tzw. lobby śląskiemu ani w parlamencie, ani w terenie. A może to jest estetyka , która odpowiada temu lobby? Czy na pewno chcemy takiego obrazu śląskiej rozrywki? Cała historia mojej rodziny to nowsze dzieje Śląska z ich skomplikowaniem i dramatyzmem. Nietypowe było w niej może to, że nikt w rodzinie nie miał volkslisty. Bo się do niej nie "kwalifikowali". Może dlatego ominął ich Ostfront i "Zgoda". Nie ominęły ich inne "atrakcje" przeznaczone dla Ślązaków-Polaków. Podobno takich Ślązaków było kilka procent - ale byli, może nawet w większej liczbie.

Dzisiaj Ślązacy są u siebie mniejszością. Stereotyp Ślązaka - posłusznego i pracowitego - znika wraz z likwidacją kopalń i hut. To jest trudne dla autochtonów. I tu wkracza p. dr Gorzelik z drużyną. "Zróbmy ze Ślązaków naród, będą nam wdzięczni"! Frustracja rodzi podatność na populistyczne oddziaływania ludzi bezwzględnych i sprytnych. Ci chcą upiec swą polityczną pieczeń na śląskim ruszcie. ""Źle się dzieje w państwie polskim - tym gorzej dla niego! Tym lepiej dla nas"! Jest RAŚ, jest wódz, będzie język - to i naród się znajdzie!

Istotą demokracji jest wolność przekonań i z tego prawa korzystam dzisiaj, bo nie wiem, czy jutro też będę mogła - młodzi intelektualiści z RAŚ czuwają. Janina Naturska, Katowice

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nasza czytelniczka: Prawdziwi Ślązacy i "inni" Ślązacy - Katowice Nasze Miasto

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto