Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawdziwi gwarkowie są wśród nas

Monika Pacukiewicz, Stanisław Wawszczak
Lew, choć wystartował razem z 250 zawodnikami, to zrezygnował z dalszego biegu z ,Sedlaczkiem". - Jeszcze bym kogoś zjadł
po drodze, powiedział.
Lew, choć wystartował razem z 250 zawodnikami, to zrezygnował z dalszego biegu z ,Sedlaczkiem". - Jeszcze bym kogoś zjadł po drodze, powiedział.
Przez trzy dni każdego wieczoru na tarnogórskim Rynku gromadziło się około sześciu tysięcy ludzi. Z tą liczbą nie można dyskutować. Dni Gwarków są najhuczniejszą imprezą w mieście.

Przez trzy dni każdego wieczoru na tarnogórskim Rynku gromadziło się około sześciu tysięcy ludzi. Z tą liczbą nie można dyskutować. Dni Gwarków są najhuczniejszą imprezą w mieście. Nie zawiodły gwiazdy, Blue Cafe, Formacja Nieżywych Schabuff i Szymon Wydra z grupą Carpe Diem. To właśnie te zespoły przyciągnęły na Rynek aż takie tłumy. Mimo to, jak ocenia Krzysztof Majchrzak, rzecznik tarnogórskiej policji, było bezpiecznie.

- Pod względem bezpieczeństwa te "Gwarki" nie odbiegały od innych - podsumowuje Majchrzak.

Nie było awantur, a policja zatrzymywała przede wszystkim nietrzeźwych, i pieszych, i kierowców. W tym roku mundurowi mieli po raz pierwszy okazję przyjrzeć się z bliska praktycznie wszystkim zgromadzonym na Rynku ludziom. W sali sesyjnej Ratusza na dwóch monitorach oglądali obraz z dwóch kamer obrotowych.

Błędem byłoby sądzić, że bawiliśmy się dokładnie tak, jak rok temu. Jedną z nowości była osada historyczna, którą w sobotę założyli na skwerze przy Hali Targowej członkowie Opolskiego Bractwa Rycerskiego. Atrakcji było tu sporo. Mocnych wrażeń dostarczyły przede wszystkim turniej rycerski oraz bicie czarownicy i wyłupianie jej oczu. Młodsi i delikatniejsi widzowie mogli wziąć udział w pacyfistycznych zabawach. Mogli bić średniowieczne monety, uczestniczyć w tańcach irlandzkich, strzelać z łuku do tarczy, a nawet uczyć się tkactwa. Katarzyna Chrapek, nastolatka z Tarnowskich Gór, całkiem dobrze radziła sobie z wrzecionem i utkany przez nią wełniany pasek był prawie równy.

Jednak to przede wszystkim rycerze przykuwali wzrok.
Samodzielnie wykonane zbroje każdy z nich nakładał na grube wełniane i płócienne stroje, do złudzenia przypominające peerelowskie waciaki.

- Rycerze mają na sobie po czterdzieści, pięćdziesiąt kilogramów - tłumaczy Andrzej Kościniak, szambelan bractwa.
Po serii krótkich pojedynków zwycięzcą tarnogórskiego turnieju został dzielny Paweł Kistela, student budownictwa na Politechnice Opolskiej.

Historia jest najmocniejszą stroną tarnogórskich "Gwarków". Mało które miasto może pochwalić się imprezą o prawie półwiecznej tradycji i w tak wyraźny sposób powiązaną z historią. Niewiele gwiazd mogłoby rywalizować z królową Marysieńką i Janem III Sobieskim. "Wiwat król! Wiwat królowa! Wiwat wszystkie stany! ". Zachęceni przez rycerzy widzowie co roku chętnie wznoszą te okrzyki.

W tym roku pochód był pełen niespodzianek. Wyraźną grupę stanowili szkoccy muzycy. Przypominali o Szkotach, którzy stacjonowali w Tarnowskich Górach w czasie powstań śląskich. Najważniejszą parę królewską odtwarzali debiutanci, Agata Urbańska i Andrzej Jamrozy. Agata, mama czteroletniego Szymona, jest uczennicą zaocznego Technikum Ekonomicznego w Tarnowskich Górach, a Andrzej mieszka co prawda w Mysłowicach, ale od lat związany jest ze zbrosławicką szkółką jeździecką "Hegemonia". Na co dzień inżynier, projektant.
Jednak oboje doskonale wywiązali się ze swoich monarszych obowiązków. Król dostojnie dosiadał Gregorego ze zbrosławickiej stajni Stanisława Prussaka, który sam dawniej wcielał się w postać monarchy. Gregory to wyjątkowo piękny koń. - Maść siwa w hreczce - mówi tajemniczo Prussak.
A hreczka Gregorego to po prostu brązowawe kropki, przypominające kaszę gryczaną.

- A gdzie Skarbnik? - nerwowo rozglądał się Marek Przybyła z Tarnowskich Gór.

- Obcy kapitał wszedł i Skarbnika nie ma... - tłumaczył Bolesław Setla, który od wielu lat przyjeżdża na "Gwarki" z Bytomia.

Skarbnik jednak był, tylko wygląd miał dużo skromniejszy niż przed laty. Jego oryginalny strój tuż przed pochodem się zawieruszył. Nie były to jedyne kłopoty ze strojami. Samych gwarków też było w pochodzie o wiele mniej niż dawniej, bo większość ich strojów przez prawie pół wieku noszenia trochę się zużyła i zdekompletowała. Większość strojów wypożyczono w Łódzkim Centrum Filmowym. Tarnogórzanie paradowali w sukniach znanych z filmu o królowej Bonie, a rycerze mieli na sobie zbroje, które niedawno "grały" w reklamówce farby, której nie zjada rdza.

- To był najdłuższy pochód w historii "Gwarków". Samych postaci w strojach historycznych było około trzystu. Szły chyba wszystkie szkoły i bardzo dobrze się do tego przygotowały. Oceniam, że w pochodzie wzięło udział około czterech, pięciu tysięcy osób - mówi Andrzej Książek, od jedenastu lat organizujący gwarkowskie pochody.
Chyba co piąty tarnogórzanin, idąc na pochód, zabiera ze sobą aparat fotograficzny. A Eugeniusz Gwóźdź to nawet filmował cały korowód.

- Przyjechałem tu ze Stuttgartu. Od kilkudziesięciu lat chciałem przyjechać na "Gwarki", ale mi się nie udawało. Bardzo mi się podobają. A film będziemy oglądać w Niemczech z kolegami. Koło mnie mieszkają ludzie z Tarnowskich Gór, Krupskiego Młyna i Zawadzkiego - wyjaśnia pan Eugeniusz.

Ponad 250 biegaczy wzięło udział w I Ulicznym Biegu Sedlaczka. I była to jedna z największych atrakcji tegorocznych "Gwarków", która odbyła się poza Rynkiem, na os. Przyjaźń. Porządku na starcie pilnował osobiście Sedlaczek, czyli Adam Łupkowski, ubrany w strój wypożyczony z chorzowskiego Teatru Rozrywki.

- W tej roli występuję po raz pierwszy. Dla mnie najważniejszy jest pochód, w którym od lat biorę udział, i w którym zawsze chciałem być Sedlaczkiem. Najważniejszy w tej postaci jest jej główny atrybut, czyli duży brzuch. A bieg? Pochwalić trzeba naszego starostę Józefa Korpaka, który finiszował na piątym miejscu. Szkoda, że na bieg nie zdążył burmistrz Kazimierz Szczerba. Wszyscy tu czekali na ich rywalizację. No, ale może spotkają się w przyszłym roku. Radni planują rozegranie go w niedzielę, tuż przed pochodem, z metą na Rynku - mówi Łupkowski.

Nagrody za zwycięstwo z rąk Sedlaczka odebrali Agnieszka Żyłka, Bogusława Pyka, Anna Balbus, Jakub Wilczek, Jerzy Jochimek, Marek Jaworski, Janusz Mikieta, Lechosław Jacyszyn i Bernard Mizerski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto