Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przeszli pieszo trasę z Tarnowskich Gór do Giżycka. Celem była zbiórka pieniędzy dla chorej Laury

Szymon Bijak
Szymon Bijak
Radosław Gazda i Marcin Nowok przeszli pieszo z Tarnowskich Gór do Giżycka dla małej trzyletniej Laury, która jest ciężko chora. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE >>>
Radosław Gazda i Marcin Nowok przeszli pieszo z Tarnowskich Gór do Giżycka dla małej trzyletniej Laury, która jest ciężko chora. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE >>>Facebook
Radosław Gazda i Marcin Nowok przeszli pieszo z Tarnowskich Gór do Giżycka dla małej trzyletniej Laury, która jest ciężko chora. Plan, co najważniejsze, udał się w 100 proc., bez żadnych problemów. Poznajcie genezę całej wyprawy i jej bohaterów.

Na wstępie przybliżmy sylwetki głównych bohaterów. Radosław Gazda to 26-latek z Chorzowa. Jest wujkiem Marcina Nowoka, który z kolei pochodzi z Tarnowskich Gór i jest dwa lata starszy. O sobie mówią Ujki, a całą wyprawę, którą można było śledzić w mediach społecznościowych, nazwali... Ujki 2rnee.

W jej ramach przeszli pieszo z Tarnowskich Gór do Giżycka. 18 lipca - po kilkunastu dniach - zameldowali się na mecie. Cel był szlachetny - pomoc trzyletniej dziewczynce.

Przeszli ze Śląska na Mazury na nogach. Skąd taki pomysł?

Nasi bohaterowie wpadli na ten dość nietuzinkowy pomysł przypadkowo.

- Pewnego sobotniego wieczoru wybraliśmy się potańczyć i zaczęły nam wówczas chodzić po głowie różne dziwne pomysły. Jednym z nich były wakacje na jachcie na Mazurach, co było całkiem akceptowalne, ale do momentu, kiedy wpadliśmy na to, żeby zrobić to pieszo. Dostać się tam od nas, ze Śląska – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” Radosław Gazda.

Skoro słowo się rzekło, trzeba było przygotować się do wyprawy, zaplanować dokładnie trasę, zakupić specjalistyczny sprzęt. Mieli na to ok. 1,5 miesiąca.

- Zastanawialiśmy się w ogóle czy ten plan w ogóle jest w stanie wypalić. Miało to zająć trzy tygodnie. Rodzina na nas patrzyła z dość dużym niedowierzaniem. Znajomi stukali się po czole. Ale z każdym kolejnym dniem wydawało się to coraz bardziej realne – dodaje Gazda.

Wtedy do głowy przyszedł im kolejny pomysł – jeśli już organizują tak długą wyprawę, to może warto byłoby przy okazji komuś pomóc i nagłośnić jedną z akcji charytatywnych, których w internecie nie brakuje?

- Marcin wszedł na stronę pomagam.pl i znalazł tam Laurę, dziewczynkę która oczarowała nas swoim uśmiechem. I wtedy zdecydowaliśmy się, że jej pomożemy. Wysłaliśmy wiadomość do jej rodziców, w której przybliżyliśmy nasz pomysł. Szybko nam odpowiedzieli, stwierdzili że są zainteresowani. Następnego dnia zdzwoniliśmy się na wideokonferencji, gdyż był to czas zamknięcia z powodu koronawirusa - dodaje nasz rozmówca.

Podobnie jak najbliżsi naszych bohaterów, rodzice dziewczynki również byli całym planem mocno zaskoczeni, ale jednocześnie szczęśliwi, że ktoś w taki sposób chciał im pomóc w uzbieraniu pieniędzy na leczenie ich dziecka.

Cel wyprawy? Pomoc chorej dziewczynce

Laura ma trzy latka i choruje na AGS, czyli zespół Aicardiego-Goutièresa. To rzadki zespół wad wrodzonych (zdarza się raz na milion urodzeń). Cechuje się regresem rozwoju i dotyka przede wszystkim układ nerwowy, a w szczególności mózg.

Co jednak najgorsze, ta choroba może doprowadzić nawet do śmierci. Ratunkiem dla małej Laury jest szpital w Filadelfii, który prowadzi eksperymentalną terapię, ale kilkuletni program leczenia wymaga cyklicznych wizyt, a to olbrzymie koszty – potrzeba ok. 250 tys. zł.

- Zrealizowaliśmy już wszystkie kroki przygotowawcze, nasze dokumenty czekają w klinice. Niezbędne są nam dodatkowe środki, aby leczenie stało się możliwe - możemy przeczytać w opisie zbiórki, którą znajdziemy w TYM miejscu. Na chwilę obecną - 30 lipca - udało się zebrać prawie 120 tys. zł. Do tej pory środki wpłaciło ponad 1200 osób.

Był już cel, termin wyprawy zarezerwowany. Teraz pozostało tylko przygotować się pod kątem fizycznym, aby taki wysiłek wytrzymać. Zwłaszcza po tzw. „koronawirusowym zastoju”. - Dużo czasu zajęło nam kompletowanie sprzętu – to nie jest wyprawa do sklepu, tu trzeba mieć trochę fachowej wiedzy, którą czerpaliśmy od specjalistów znających się na sportach wyczynowych. Oni z takimi wyprawami mają styczność na co dzień – mówi nam dalej Radosław Gazda.

Dla chłopaków ważne było także, aby poznać Laurę i jej rodziców, a także młodszego braciszka, „na żywo”. Udało się to na kilka dni przed rozpoczęciem wyzwania.

- Pojechaliśmy do nich do Poznania, tam nagraliśmy wideo promujące całe wydarzenie. Nam lepiej się szło, bo wiedzieliśmy że idziemy dla kogoś, kogo poznaliśmy w świecie realnym - kontynuuje.

Naszych bohaterów zaskoczyła gościnność mieszkańców

Wyprawa udała się tak naprawdę w 100 procentach. - Oceniłbym ją na „piątkę z plusem”, zważywszy że to był nasz debiut - nie ma wątpliwości Radosław Gazda.

- Z ręką na sercu musimy przyznać, że nic negatywnego nas nie spotkało na trasie, zarówno jeśli chodzi o pogodę, a także przyjęcie ze strony mieszkańców miast. Podchodzili oni do nas bardzo pozytywnie - kontynuuje.

W mediach lokalnych starali się także nagłaśniać swoją akcję, żeby dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców. Odzew był niesamowity.

- Ludzie czasem czekali na nas przed swoimi domami, mieli paczki z jedzeniem. Kierowcy zatrzymywali się, aby zrobić sobie z nami zdjęcia. Pytali jak mogą nam pomóc, wskazywali drogę, chcieli nas przenocować. Baliśmy się na początku, że będziemy mieli problem ze znalezieniem miejsca, gdzie moglibyśmy rozbić namiot. A okazało się, że było takie bogactwo wybory, że musieliśmy niektórym odmawiać. Gościnność przerosła nasze oczekiwania - kończy nasz rozmówca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto