Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Region: Nasi w Anglii po referendum

Jakub Czekała
Archiwum
Region: Nasi w Anglii po referendum. Referendum ws. Brexitu czyli wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej odbiło się szerokim echem na całym świecie. Wyniki referendum i jego ewentualne konsekwencje zaczęły być szeroko komentowane, pojawiły się pytania, co dalej z imigrantami, którzy swego czasu falowo wyjeżdżali na wyspy z nadzieją na lepsze życie.

Region: Nasi w Anglii po referendum

Pojawiły się informacje, że między innymi Polacy są tam teraz szykanowani przez rodowitych mieszkańców. Postanowiliśmy o odczucia zapytać pochodzących z naszego terenu mieszkańców, którzy dziś żyją w Wielkiej Brytanii.

- Zdania na temat Brexitu są bardzo podzielone - mówi nam Kinga Szczygielska, pochodząca z Nowego Tomyśla. - Każdy w jakiś sposób przeżył wyniki tego referendum. Mnie osobiście zasmuciła ta wieść, aczkolwiek z dnia na dzień przestałam już tak o tym myśleć. Wróciliśmy do tzw. rzeczywistości: praca, dom, obowiązki. W myślach czai się mała obawa przed tym, co może nastać w przyszłości, jednak trzeba być dobrej myśli - powiedziała nam.
Pochodząca z Opalenicy Monika Zielewicz stwierdza z kolei, że polska telewizja podaje coś innego niż angielskie BBC: - Premier powiedział dokładnie, że te osoby, które są w Anglii, nie mają powodu, żeby się bać wydalenia. Nie zauważyłam niepokoju, szczególnie, że w mojej firmie na 300 osób ,Anglicy stanowią jakieś 5 procent, a przecież pracować ktoś musi - dodała.

Niepokoju nie odczuwa również Magda Jagoda. Pochodząca z Kuślina kobieta w Anglii żyje już od ośmiu lat: - W firmie po ogłoszeniu referendum szef i koledzy śmiali się, że mam się pakować - mówi nam. - A tak na serio, to nie czujemy różnicy, ani żadnych negatywnych zachowań ze strony Anglików. Myślę, że oni sami nie wiedzą, co ich czeka. Większość zagłosowała za wyjściem, nie wiedząc tak naprawdę dlaczego - uważa.

Następstw referendum ws. Brexitu nie odczuła również Marta Balasiewicz. Była nowotomyślanka powiedziała nam, że referendum dla niej i jej rodziny odczuwalne jest jedynie pod tym względem, że non stop Polacy czy inni imigranci z innych krajów o tym rozmawiają. - Mieszkam w Anglii ponad osiem lat. Osobiście nie boję się wyjścia UK z Unii, nie stoję w kolejce po paszport Brytyjski. Z niechęcią Anglików od czasów referendum nie spotkałam się ani razu - zauważyła.

Mieszkająca w mniejszej miejscowości Agnieszka Jarzyna zauważyła jednak pewne zmiany ze strony Anglików: - Stres czułam bardziej, gdy usłyszałam, że planują takie referendum. Później z czasem przeszło. Zdaję sobie jednak sprawę, że gospodarka Wielkiej Brytanii na pewno to odczuje. Od początku, jak tylko przyjechałam do UK zauważyłam, że tu jest mała Polska. Niektórzy Anglicy zawsze mieli z tym problem, ale nie oszukujmy się, rodowici Brytyjczycy gdyby bardzo chcieli, mają zawsze większe możliwości lepszej pracy. Mój narzeczony jest Anglikiem z krwi i kości i też do pewnego momentu uważał, że my zabieramy mu pracę, aż zauważył jak ciężko pracujemy, na jakie warunki się zgadzamy w pracy, ile robimy nadgodzin. Czy czuję zmianę po referendum? Niekoniecznie, ale w mojej wiosce, w której mieszka jakieś 1500 osób, od początku czułam, że jestem imigrantem. Jest to małe społeczeństwo, każdy się zna, a imigrantów na całą wieś jest może z 4-5. Ale też nikt nie traktuje mnie jakoś szczególnie inaczej, każdy jest życzliwi i miły. Tylko po ogłoszeniu wyników referendum zapanowała dziwna cisza, w szkole czy w sklepie. Podobnie było w mieście. Jedyny incydent był na placu zabaw, gdzie do 6-letniego syna jakiś nastolatek krzyczał rasistowskie hasła i kazał wracać do domu. Cała ta sytuacja zakończyła się wezwaniem policji. Na tę chwilę wszystko wróciło do normy - opowiada.

Pewne obawy ma Kinga Rewald: - Tak długo jak jesteśmy zatrudnieni, nie mamy się chyba czego obawiać, ale nie wiem co będzie jak stracimy pracę i przestaniemy pracować. Jeśli chodzi o kwestie dyskryminacji, to oczywiście, że się zdarzają. Martwię się jednak, że Anglicy mimo wszystko nastawią się negatywnie do Polaków po wynikach referendum i nie będą nas chcieli tak chętnie zatrudniać. Obawiam się też trochę o potencjalne nowe restrykcje dotyczące zatrudnienia tu na wyspach - powiedziała.

W Anglii od kilku lat mieszka też pochodząca z Wilkowa Polskiego Milena Graf: -Posiadam status rezydenta, więc Brexit nie jest dla mnie zagrożeniem . Od zawsze też pracowałam legalnie, a we wrześniu zaczynam studia. Nie obawiam się jakiś drastycznych konsekwencji w moim przypadku. Czujni natomiast powinni być ci, którzy pracują „na czarno”. Od środy funkcję premiera Wielkiej Brytanii przejęła Theresa May, więc może być różnie - stwierdza.
Jak dodaje, osobiście nigdy nie była ofiarą napaści na tle rasistowskim, ale słyszała o kilku przypadkach. - Pierwszy tydzień po referendum był dość nerwowy i na przykład w Leeds był przypadek najścia na Polaka w sklepie, w którym pracował. Atakującymi są zazwyczaj angielscy nacjonaliści - mówiła w rozmowie z nami.
Milena zastanawiając się nad tym, jak potoczy się jej przyszłość stwierdza, że wszystko zależy od konsekwencji, jakie przyniesie za sobą Brexit:

- Jeśli korzystniej będzie mi opuścić wyspy to raczej zdecyduję się na któreś z państw skandynawskich lub Kanadę. Nie planuje powrotu do Polski w najbliższej przyszłości. W Anglii mieszkam już około pięciu lat i czuje się tutaj bardzo swobodnie. Jak każdy Polak miałam momenty, w których chciałam wracać do kraju. Najgorszy był pierwszy rok i nie wiem czy kiedykolwiek w życiu zdecydowałbym się jeszcze raz na wyjazd do obcego państwa bez znajomości języka . Ale wiadomo, początki są zawsze trudne i cieszę się, że na taki krok się zdecydowałam. Do odważnych świat należy- podsumowuje Milena Graf.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowytomysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto