Remont wiaduktu zamienił życie mieszkańców Czekanowa w koszmar

Zamknięcie wiaduktu przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad na drodze krajowej nr 78 w Czekanowie spędza sen z oczu mieszkańcom wsi. Swoje bolączki wykrzyczeli w zeszłym tygodniu na spotkaniu z władzami gminy i przedstawicielami kolei.

Samochody, żeby znaleźć wyjazd kierują się na gminne drogi. Ulicą Kolejową, biegnącą przy wiadukcie dojeżdżali do dzikich przejazdów kolejowych, gdzie próbowali się przedostać do Świętoszowic i dalej jechali w stronę Tarnowskich Gór - tłumaczy Andrzej Kołodziej, jeden z mieszkańców Czekanowa. Niestety drogi do Świętoszowic, tak jak i same przejazdy nie są przystosowane do takiego ruchu. Dlatego spółka Kopalnia Piasku Kotlarnia Linie-Kolejowe, zarządzająca torami, zamknęła przejazdy.

Musieliśmy to zrobić, bo zagrażało to bezpieczeństwu ludzi. Tam jeżdżą pociągi - wyjaśnia Mirosław Piotrowski, przedstawiciel spółki. Problem w tym, że w ten sposób odcięto wyjazd ze wsi samym mieszkańcom, a także rolnikom do pól. Piotrowski zapewnił, że przejazdy zostaną odblokowane, jeśli rolnicy lub władze gminy wystąpią do jego spółki z pismami wyjaśniającymi na jakich zasadach będą użytkowane przejazdy kolejowe. Kolejny problem dotyczy autobusów. Tarnogórski MZKP musiał w związku z objazdami uruchomić minibusy dla mieszkańców Czekanowa, które dowożą ludzi do sąsiedniej Szałszy. Tam przesiadają się oni do kolejnych autobusów. Niestety autobusy są za małe.

- Dwójka moich dzieci dojeżdża do gimnazjum w Kamieńcu. Wiem, że dzieci nie mieszczą się w autobusie, bo po godzinie siódmej do pracy jeżdżą też dorośli - wyjaśnia Małgorzata Sobota. - Podobnie jest po południu po godzinie trzynastej, kiedy dzieci wracają ze szkoły - dodaje.

Władze MZKP twierdzą, że komunikację zastępczą cały czas dostosowują do potrzeb mieszkańców i minibusy zamieniono w ostatnim czasie na nieco większe, dysponujące... 15 miejscami siedzącymi i ośmioma stojącymi. MZKP też domaga się od GDDKiA zwrotu kosztów za objazdy, ale raczej ich nie dostanie. Prawdopodobnie będzie musiała za nie zapłacić gmina.

Będzie nas to kosztowało 100 tysięcy złotych w ciągu roku. Powinna to zapłacić Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych. Prawdopodobnie będzie trzeba tę kwotę wyegzekwować w sądzie - mówi Wiesław Olszewski, zastępca wójta Zbrosławic.

Przetarg na przebudowę wiaduktu rozstrzygnięto w poniedziałek. Jeśli nie będzie protestów to prace ruszą tutaj w lutym. GDDKiA powołuje się na ustawę o drogach publicznych i twierdzi że nie ma też obowiązku płacić za wydłużone trasy autobusów.

Oznakowanie objazdów też nadal uważa za prawidłowe.

A miał być zastępczy wiadukt

Przed ponad rokiem otrzymaliśmy informację, że inwestor wybuduje na czas remontu wiadukt tymczasowy - powiedział na zebraniu Wiesław Olszewski zastępca wójta Zbrosławic.

- Na etapie prac projektowych był rozpatrywany wariant z budową wiaduktu tymczasowego. Koszt wiaduktu tymczasowego został wyliczony na kwotę około siedmiu milionów złotych. Z uwagi na ograniczone środki finansowe, jakimi inwestor dysponuje na to zadanie, zrezygnowano z wiaduktu objazdowego - poinformował nas Stanisław Łukasik, naczelnik wydziału mostów oddziału GDDKiA z Katowic.