Ruchoma szopka w Goczałkowicach
Po naszej ostatniej publikacji z 9 stycznia na temat goczałkowickiej szopki w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony. Dostaliśmy też mejle od twórców szopki. W odnalezieniu ludzi zaangażowanych w jej budowę pomógł również Gminny Ośrodek Kultury. Zadzwoniła ponadto siostrzenica Krzysztofa Lazarka i zdradziła nam tajemnicę: w gminie Goczałkowice ruchome szopki są dwie. No i się zaczęło...
Nim jednak szopka zaczęła się ruszać, opiekował się nią zmarły już wójt gminy Goczałkowice-Zdrój Krzysztof Kanik. Kiedy jednak w 2010 r. zaczął chorować opiekę nad szopką przejął Krzysztof Lazarek.
– Wtedy po kolędzie chodził jeszcze ówczesny proboszcz Józef Knyć, zobaczył u mnie w domu moją ruchomą szopkę i zaproponował by przenieść ją do kościoła św. Jerzego – opowiada Lazarek.
Zamiłowanie do bożonarodzeniowych szopek pojawiło się u pana Krzysztofa jeszcze kiedy był dzieckiem. Jego pierwsza szopka powstała z wyciętych figurek Świętej Rodziny ze świątecznych kartek. Dziś, kiedy wchodzimy do rodzinnego domu Krzysztofa Lazarka, naszym oczom ukazuje się ruchoma szopka. Łudząco podobna do tej w Panewnikach, tyle że zdecydowanie mniejsza. I tak swoją pasję z własnego „podwórka” za namową księdza pan Krzysztof przeniósł do kościoła. Tam też jest co podziwiać i co rozkładać. Przy budowie szopki razem z panem Krzysztofem pracują m.in. Józef Brudek, Krzysztof Kochanecki, Roman Koczuba i ministrant Kamil Psik.
Przygotowanie szopki przed świętami zajmuje około 5-6 dni. Budowniczy pracują po roratach zazwyczaj od godz. 19 do 23. Wszystko dla efektu, który możemy dziś podziwiać.
Krzysztof Lazarek zaznacza jednak droga do tego efektu była długa. – Ruchome stajenki podpatrzałem u zaprzyjaźnionych franciszkanów w Kalwarii. I tak się zaczęło – opowiada. Lazarek zdecydował się, że zrobi wszystko by podobna stajenka stanęła i w Goczałkowicach, ale potrzebne były pieniądze. W gminie na szczęście bogatych przedsiębiorców o wielkim sercu i geście nie brakuje. I tak dwa lata temu pojawiły się pierwsze ruchome elementy.
Zaczęło się skromnie od wiatraka i imitacji ruchomego żłóbka. Rok później doszły kolejne elementy, za niebagatelną kwotę 6 tys. zł. Bo trzeba wiedzieć, że jeden ruchomy element kosztuje około 230 euro, czyli blisko 1000 zł. Ruchome figurki prosto z Włoch do kościoła św. Jerzego dostarczył zaprzyjaźniony z Krzysztofem Lazarkiem franciszkanin z Leżajska.
Goczałkowicką szopkę wyróżniają jednak nie tylko ruchome figurki. Jej niesamowity efekt składa się z setek detali, które połączone z sobą tworzą niesamowitą całość. Bo o bożonarodzeniowych szopkach pan Krzysztof myśli przez cały rok. – A to w kwieciarni zobaczę sztuczną biedroneczkę, a to w górach drewniany domek i od raz o świętach myślę- śmieje się pan Krzysztof. - Podobnie myślą również znajomi i parafianie, którzy co roku coś do szopek dokładają – opowiada.
Goczałkowicką ruchomą szopkę podziwiać można jeszcze do 2 lutego.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?