Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strajk włoski w supermarketach we Wrocławiu?

Mariusz Kruczek
Mariusz Kruczek
Solidarność zapowiada na 7 października włoski strajk w marketach. Grożą nam hiper-kolejki.

Rada Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ Solidarność zdecydowała się 7 października ogłosić dniem solidarności z pracownikami handlu. Data jest nieprzypadkowa, tego dnia będziemy obchodzić Międzynarodowy Dzień Godnej Pracy. Pracownicy handlu postanowili upomnieć się o swoje prawa. Na czwartek zaplanowano w wielu sklepach w Polsce akcje protestacyjną, tzw. strajk włoski, który polega na wykonywaniu przez pracowników bardzo dokładnie swoich obowiązków. W praktyce oznacza to wydłużenie czasu spędzonego przy kasie. Kasjerki zapowiadają, że starannie będą wydawały resztę oraz nie będą skanować kodów, ale wbijać je ręcznie.

O godną pracę

Pracownicy handlu protestują przeciwko pogarszającym się warunkom pracy i płacy. Główne postulaty dotyczą niekorzystnych form zatrudnienia. Związkowcy zwracają uwagę, że pracownicy z umowami cywilnoprawnymi pracują za trzech, często wykonując obowiązki kilku stanowisk. Ponadto, pracodawcy preferują przyjmowanie pracowników z agencji pracy tymczasowej.

- Zamierzamy zwrócić uwagę na to, że wielu pracowników handlu jest niewłaściwie wynagradzanych - mówi Alfred Bujara przewodniczący Sekretariatu Handlu NSZZ Solidarność. - Większość kasjerek zarabia minimalne wynagrodzenie - 1317 zł brutto. Bywa i gorzej. Niektóre panie są zatrudnione na sześć ósmych etatu. Na rękę dostają więc ok. 750 złotych. Bulwersują nas bardzo duże dysproporcje płacowe w branży pomiędzy kadrą kierowniczą a pracownikami. A przecież każdy ma prawo do godnej pracy, wykonywanej w dobrych warunkach i odpowiednio opłacanej, która pozwala na godne życie - dodaje.


Pracownicy marketów protestowali trzy lata temu, udało się wtedy wywalczyć część postulatów dotyczących kwestii zatrudnienia. Po pierwszych protestach pracownicy wywalczyli umowy na czas nieokreślony m. in. w marketach Tesco. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że rotacja pracowników w sklepach sieciowych jest bardzo duża. Od pierwszego protestu zmieniła się kadra pracowników.

Przedstawiciele Solidarności zapowiadają zaostrzenie akcji protestacyjnych, jeżeli czwartkowy protest nie przyniesie zamierzonych efektów. Zapewniają jednocześnie, że akcja nie jest wymierzona w klientów.

- Zwracamy się do klientów z prośbą o wsparcie naszych postulatów w walce o godziwe warunki pracy. W dniu protestu prosimy o cierpliwość i wyrozumiałość - mówi przewodniczący Solidarności handlowców.  

Nie taki protest straszny

Protest został zaplanowany w supermarketach: Carrefour, Real, Tesco, Biedronka, Makro, Praktiker, Bomi. Przedstawiciele marketów zapewniają, że 7 października praca kasjerów będzie wyglądała jak zawsze.

- Według naszej wiedzy, ani członkowie NSZZ Solidarność w Tesco, ani pracownicy niezrzeszeni nie planują przyłączenia się do protestu. 7 października sklepy Tesco będą funkcjonować jak co dzień, w normalnych godzinach otwarcia, zapewniając standardowy poziom obsługi klientów - mówi Michał Sikora, rzecznik prasowy Tesco.

Pewność kierowników marketów potwierdzają specjaliści. W czwartek nie grożą nam większe kolejki w sklepach.

- Kierownicy marketów mają podstawy do twierdzenia, że protestu nie odczują klienci. Coraz więcej osób zatrudnia się z firm zewnętrznych, zapewne to na ich braki zostanie przesunięty obowiązek obsługi klientów - przypuszcza Adam Mrozowicki, socjolog pracy, specjalista od ruchów związkowych.

Markety przygotowały się na najczarniejszy scenariusz.
- Liczymy na zrozumienie u pracowników - mówi Katarzyna Petrykowska, rzecznik sieci Real. - Jesteśmy przygotowani na strajk kasjerek, w razie potrzeby skorzystamy z pomocy pracowników tymczasowych z agencji leasingowych - zapewnia.

Fala strajków

Od sierpnia obserwowaliśmy w Polsce protesty sektora publicznego. Strajkowali nauczyciele, kolejarze, mieliśmy ogólnoeuropejski strajk przeciwko polityce rządów. Sektor prywatny zdecydował się na swoją akcję właśnie teraz, żeby wykorzystać klimat protestu.

- Głównej przyczyny strajku handlowców doszukiwałbym się w fiasku negocjacyjnym pracowników sieci Real na przełomie sierpnia i września, która ma najbardziej rozbudowaną sieć związkowców - mówi Mrozowicki.

Negocjacje zostały przerwane przez brak porozumienia w kwestii finansowej.
- Podczas negocjacji ze stroną związkową podkreślaliśmy, że w trudnej sytuacji rynkowej naszym priorytetem jest ochrona miejsc pracy, zaś każdy wzrost kosztów osłabia pozycję konkurencyjną sklepu - tłumaczy Katarzyna Petrykowska, rzecznik Reala.

Jutro będziemy mogli oglądać protest w formie włoskiej. Pozycja kasjerek pozwala im na sparaliżowanie funkcjonowania całego marketu, w ten sposób zamanifestują swoje niezadowolenie. Jeżeli jednak strajk nie będzie wystarczająco dotkliwy, a pracodawcy nie spełnią postulatów pracowników, może dojść do okupacji marketów czy głodówek, zapowiadanych na okres świątecznych zakupów.


Czytaj też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto