Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpitale w szukają specjalistów

Grzegorz Maliszewski
Maciej Wenerski, urolog z Piotrkowa, jest jednym z młodszych lekarzy na swoim oddziale
Maciej Wenerski, urolog z Piotrkowa, jest jednym z młodszych lekarzy na swoim oddziale fot. Dariusz Śmigielski
Dyrekcja bełchatowskiego szpitala bije na alarm. Już za kilka lat w placówce będzie brakować lekarzy. Powód?

Aż 80 proc. personelu lekarskiego, który liczy 120 osób, to lekarze w wieku 50 - 60 lat. Wielu z nich może odejść na wcześniejsze emerytury. Niestety, młodego narybku nie widać. W tej chwili na stażach po studiach jest w szpitalu zaledwie... czterech młodych lekarzy. Władze szpitala obawiają się, że inne placówki wybiorą też młodzi rezydenci, którzy obecnie robią sześcioletnią specjalizację w szpitalu, a po upływie tego czasu mogą wybrać inny szpital.

- Szpital w Bełchatowie jest w specyficznej sytuacji, bo gdy powstawał w latach 80., trafili do niego lekarze z jednego rocznika akademii medycznych. Wszyscy byli w podobnym wieku - mówi Jerzy Ogłuszka, wicedyrektor ds. medycznych. - Biorąc pod uwagę, że lekarze są coraz starsi, a młodych następców nie widać, za kilka lat nie będzie już tak różowo. Już teraz dramatyczna sytuacja jest napsychiatrii. Pracuje tam tylko... jeden lekarz.

Z problemem takim jak w Bełchatowie mogą się wkrótce zetknąć inne mniejsze miasta, bo teraz kształci się mniej lekarzy niż jeszcze dziesięć lat temu. Młodzi ciągną do dużych miast, gdzie też brakuje lekarzy, a mają tam większe perspektywy kariery niż w mniejszym mieście. - Kiedyś lekarze szukali miejsca na prowincji, bo duże kliniki były zapchane, a teraz w dużych miastach młodych lekarzy przyjmują z otwartymi ramionami - mówi Jerzy Ogłuszka.

W szpitalu wojewódzkim w Piotrkowie jeszcze do niedawna z trudem, bo siłami tylko dwóch specjalistów, funkcjonował oddział wewnętrzny. W końcu udało się zatrudnić kolejnych dwóch lekarzy, jednego na etat, drugiego na kontrakt.

- Interniści idą do "peozetów" i trudno im się dziwić, bo w szpitalu muszą przepracować 230 godzin, by zarobić tyle, ile zarobią w "peozecie" za 160 godzin - mówi Arkadiusz Wardziński, zastępca dyrektora szpitala ds. medycznych.

Wardziński od ręki podpisałby umowę z jeszcze czterema lekarzami, specjalizującymi się w chorobach wewnętrznych, dwoma lekarzami medycyny ratunkowej, dwoma kardiologami, chirurgiem, ortopedą, psychiatrą i psychologiem klinicznym.

- Psychologa, który mógłby pracować w szpitalu i pomagać pacjentom, szukamy od lat i wygląda na to, że tej specjalności lekarza w Piotrkowie nie ma - dodaje Wardziński.

Mniejsze braki kadrowe ma Powiatowy Zespół Opieki Zdrowotnej w Piotrkowie, choć od ręki przyjąłby np. chirurga. Największe niedobory kadrowe ma oddział urologiczny. Tam zatrudnienie znalazłoby dwóch urologów. - Taka sytuacja jest w tej chwili, ale wiem, że jeśli na oddziale robi mi się średnia wieku powyżej 50 lat, a nie mam młodych specjalistów w zapasie, to niedługo będę miała poważniejszy problem - mówi Jolanta Wojtasik, dyrektor ds. medycznych szpitala.

Dariusz Piasta, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy w szpitalu wojewódzkim, nie ma wątpliwości, że lekarze są przeciążeni pracą. Ale tylko ci, którzy się na to godzą: - 71 godziny tygodniowo pracy w szpitalu to naprawdę dużo - mówi. Aleksandra Tyczyńska, współpr.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto