Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

USG dla Fafika

tej pracy... MARCIN ZASADA
Damian Różniewski i Wiesław Topór badają yorke'a Kajtka.
Damian Różniewski i Wiesław Topór badają yorke'a Kajtka.
Pacjenci mogą poddać się tu badaniom EKG i USG. Mogą zrobić sobie zdjęcia rentgenowskie i usunąć kamień nazębny przy użyciu fal ultradźwiękowych. Przy pomocy aparatu do krioterapii miejscowej mogą leczyć schorzenia ...

Pacjenci mogą poddać się tu badaniom EKG i USG. Mogą zrobić sobie zdjęcia rentgenowskie i usunąć kamień nazębny przy użyciu fal ultradźwiękowych. Przy pomocy aparatu do krioterapii miejscowej mogą leczyć schorzenia nowotworowe.

W laboratorium wykonuje się wszystkie podstawowe badania niezbędne do wystawienia diagnozy, czyli badania krwi, moczu i kału, a także badania bakteriologiczne z oznaczeniem wrażliwości na antybiotyki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że z całej tej szerokiej opieki korzystają na co dzień tylko zwierzęta. Prywatna lecznica dla zwierząt jest najstarszą w Tarnowskich Górach, a prawdopodobnie też na całym Śląsku.

- Założono ją jeszcze przed wojną - mówi Wiesław Topór, lekarz weterynarii i współwłaściciel lecznicy. - Leczymy wszystkie zwierzęta, począwszy od ptaków, przez psy, koty, a skończywszy na krowach, koniach, czy świniach. Trzeba przy tym dodać, że ich schorzenia niewiele różnią się od naszych.

W tarnogórskiej lecznicy zwierzęta mogą poddać się nawet bardzo skomplikowanym operacjom, takim jak usuwanie ciał obcych z żołądka czy jelit, na przykład metalowych kulek, kawałków zabawek, czy nawet patyczków od lizaków. Inne poważne zabiegi, to na przykład cesarskie cięcie przy porodzie, czy usunięcie macicy w przypadku jej ropnego zapalenia.

- Ta praca wymaga gotowości o każdej godzinie dnia i nocy - przyznaje pan Wiesław. - Trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. Przecież nie można nikomu odmówić pomocy.

- Z drugiej jednak strony, każdy z nas lubi ten zawód - dodaje Damian Rożniewski, technik weterynarii. - Najbardziej cenię sobie w nim bardzo duże urozmaicenie. Nie jest to praca przy taśmie. Tutaj naprawdę wiele się dzieje. Stawianie diagnozy jest zupełnie inne, niż w przypadku człowieka.

- Zwierzę wręcz kamufluje objawy choroby, jest przy tym bardzo przestraszone. Nie wprowadza jednak w błąd i nie symuluje. Trzeba je traktować z należytym szacunkiem i zrozumieniem. To jest pierwszy krok.

Ludzie przychodzą tu nie tylko z pospolitymi zwierzętami, ale także z wężami, jaszczurkami, czy żółwiami.

- Kiedyś była większa moda na tego typu zwierzęta - uważa Rożniewski. - Przychodził do nas pewien mężczyzna z boa dusicielami. Aby je zbadać, musieliśmy schłodzić ich ciała w chłodni. Wtedy obniżała się ich aktywność. Badaliśmy również na przykład warany.

Weterynarze przyznają, że zwierzęta są bardzo ważne w ich życiu. Dlatego też nie mogło zabraknąć ich również w domu.
- Mam dobermana, który wabi się Awans oraz kota, który nie ma imienia. Czasem wołamy na niego po prostu "Biały" - opowiada Topór. - Między nimi nie ma jednak żadnej tolerancji.

- Niestety, pies i kot nie mogą się do siebie zbliżać, ponieważ Awans najzwyczajniej zagryzłby "Białego". Ten pies to wielki indywidualista. Jednak jego wychowanie to bardzo ciężki kawałek chleba. Jeśli nie będzie czuł autorytetu swojego pana, natychmiast to wykorzysta.

W pracy weterynarza, jak w każdej innej, najważniejsze i najbardziej satysfakcjonujące są sukcesy. Bardziej w pamięci zapadają jednak te mniej przyjemne chwile.

- Bardzo ciężko jest, gdy zdarzają się niepowodzenia. Jeśli przychodzi moment, gdy trzeba wykonać zabieg eutanazji, jest to bardzo smutne. Czasami spotykamy się też z niezrozumieniem ze strony właścicieli zwierząt. W dobrej wierze nie potrafią pogodzić się ze stratą swojego ulubieńca - mówi Topór. - Pamiętam, jak przyjęliśmy na leczenie psa, w przypadku którego niezbędna do ratowania życia była natychmiastowa operacja. Wcześniej pobraliśmy krew i wysłaliśmy ją na badania. W tym czasie rozpoczęliśmy operację. Niestety, po jej zakończeniu pies nie wybudził się z narkozy. Następnego dnia dostaliśmy wyniki badania krwi. Okazało się, że operacja w jego wypadku nie jest wskazana. Jednak było to jedyne wyjście, jedyna szansa.

Lecznica każdego dnia tętni życiem. Co chwilę przychodzą nowi ludzie z większymi i mniejszymi problemami swoich pupili.

- Ramis uszkodził sobie łapę. Mam nadzieję, że to nic groźnego, jednak nic jeszcze nie wiadomo - powiedział "DZ" Krzysztof z Tarnowskich Gór, właściciel pięknego wilczura. - Nasza Dora ma bardzo chore nerki. Może jej pomóc tylko operacja. Razem z całym leczeniem kosztuje to jednak 500 złotych. Nie stać nas na taki wydatek. Być może trzeba będzie ją uśpić - mówi ze łzami w oczach Beata Radziwanowska, właścicielka 9-letniego bullteriera. - To bardzo ciężka decyzja, nie wiem jednak, czy znajdziemy pieniądze na operację.

Jak czuje się wtedy weterynarz?

- Pamiętam, że za pierwszym razem było mi bardzo ciężko. Do dziś, gdy trzeba uśpić znajome mi psy, drżą mi ręce - przyznaje Rożniewski. - To jedna z mniej przyjemnych stron tej pracy...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto