Niewiele ludzi wie, że na granicy Świerklańca i Nowego Chechła mieści stary cmentarz ewangelicki. Niełatwo tam trafić. Cmentarz ukryty jest między drzewami w niewielkim lasku rosnącym pomiędzy ulicami 1 Maja i Polną. Prowadzi do niego leśna droga. Kilkaset metrów dalej znajduje się czynny cmentarz katolicki.
Zapomniany cmentarz nie robi dobrego wrażenia. Podobać może się jedynie młodym poetom i osobom rozmiłowanym w literaturze romantycznej. Kiedyś jednak musiał wyglądać okazale.
Dawniej była tu brama
Cmentarzyk otacza ziemny wał, wysoki na około pół metra. W nielicznych miejscach widać jeszcze stary kamienny mur. W centralnej części jest miejsce na bramę. Prowadziła najprawdopodobniej do niewielkiej kaplicy, otoczonej niewysokim wałem. Nagrobki były rozłożone wokół kaplicy.
Teraz większości nagrobków już nie ma. Gdzieniegdzie walają się porzucone i porośnięte mchem kamienne niewielkie cokoły. Kiedyś stały na nich najprawdopodobniej krzyże czy może nawet rzeźby.
Na jednym z kamieni zachowała się data 1879. Na innym kamieniu, tym razem nie obrobionym, widnieje jakaś inskrypcja.
Miejsce sprawia wrażenie świetnie zaprojektowanego. Nieznany architekt widać specjalnie umieścił cmentarz w lesie. Zgodnie z nastrojami panującymi w drugiej połowie XIX wieku, i modą na ogrody w stylu angielskim, wydawać się mogło, że to idealne miejsce do refleksji i zadumy. Nie przewidział widać, że na przełomie XX i XXI wieku to miejsce odkryją dla siebie lumpy.
- Byłem tam jakieś pięć lat temu. Znalazłem cmentarz na podstawie starej niemieckiej mapy. Wyglądało to skandalicznie. Cmentarz cały porośnięty chaszczami, wokół były ślady ognisk i rozbite butelki - opowiada Roman Gatys, nakielski kolekcjoner i miłośnik lokalnej historii. - Wtedy wiele nagrobków leżało na ziemi. Na niektórych były napisy. Wynikało z nich, że są to nagrobki urzędników.
Urzędnicy Donnersmarcków
Z opinią Gatysa zgadza się Arkadiusz Kuzio-Podrucki, historyk specjalizujący się w dziejach rodu Donnersmarcków.
- To był cmentarz ewangelicki, na którym chowano urzędników - wyjaśnia. - Tam już nie ma czego szukać.
Samych gospodarzy chowano w dwóch mauzoleach. W młodszym, stojącym do dziś w świerklanieckim parku, spoczywają tylko książę Guido Henckel von Donnersmarck i jego druga żona Katia. Wcześniej Donnersmarckowie byli chowani w dużo starszym mauzoleum, stojącym w okolicy starego zamku. Zamek i mauzoleum zniszczono w 1945 roku.
- Prawdopodobnie ostatnią pochowaną osobą w tym starszym mauzoleum była żona hrabiego, słynąca z piękności markiza Blanka de Paiva. Ponoć niektórzy widzieli jej ciało wywleczone z grobowca w 1945 roku. Opowiadali, że była ubrana w przepiękną białą sukienkę - przytacza zasłyszane historie Kuzio-Podrucki.
Wiele osób twierdzi, że ciała wydobyte ze zniszczonego mauzoleum pochowano właśnie na niewielkim cmentarzyku w lesie.
Brakuje dokumentów
- Dopiero niedawno dowiedziałem się o tym miejscu i zbieram wiadomości na jego temat - wyjaśnia ks. Szymon Czembor, od niedawna proboszcz parafii ewangelickiej w Tarnowskich Górach. - Być może, że i kościół, i ten cmentarz w Świerklańcu, nie należały wówczas do parafii ewangelickiej, lecz do dworu.
Cmentarzykiem nie interesują się ani szkoły, ani harcerze. Nikt go nie sprząta. Pamięta o nim kilku okolicznych mieszkańców. Czasem przychodzą zapalić na zniszczonych grobach znicz.
Jedną z takich osób jest Franciszek Zieliński. Tłumaczy, że to miejsce zna i szanuje, dzięki swej dalekiej ciotce, Marii Bednarczyk.
- Ciotka opiekowała się tym miejscem, ponieważ pracowała u Donnersmarcków w ogrodnictwie. Przychodziła tu jeszcze po wojnie - opowiada pan Franciszek.
Najmocniej zapamiętał wizytę na cmentarzyku w 1945 roku, gdy miał osiem lat. Pamięta bramę, kaplicę i świetne nagrobki.
- Wtedy wyglądało to doskonale, teraz to ruina. Zrujnowane to zostało w latach sześćdziesiątych - mówi. - Do cmentarza prowadziła aleja wysadzana dębami. Większość z nich Ziętek kazał wykopać i zabrać do parku w Chorzowie.
- Tu było przepiękne, chociaż myśmy nigdy tam bliżej nie podchodzili, bo mówili, że straszy - mówi Jerzy Malina, jeden z kilku ewangelików w Świerklańcu. - Tam były dwie kaplice. Jedna pośrodku, a druga tuż przy zewnętrznym murze. Ta druga była sklepiona kopułą, kryta dachówką i zasłonięta czarnym pluszem. A wokoło była brukowana alejka. Gdyby tylko ktoś chciał to odsłonić, chętnie mu pomogę. Do tej pracy trzeba mieć wiele siły.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?