Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Województwo śląskie skupia trzecią część krajowego przemysłu motoryzacyjnego

Redakcja
Lucyna Nenow
Mamy swoją specjalizację W naszym regionie skoncentrowana jest trzecia część krajowego przemysłu motoryzacyjnego. W Europie pod tym względem może konkurować z nami tylko Bawaria. Z Piotrem Wojaczkiem, prezesem zarządu spółki Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, rozmawia Mariusz Urbanke.

Początki Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej zawsze przypominają mi elektryzujące negocjacje Gliwic z Oplem, w czasie których niemiecki koncern uzależniał inwestycję od powstania strefy, a resort przemysłu chciał tworzyć strefę pod warunkiem, że... wejdzie Opel. Jak dzisiaj zachowują się inwestorzy? Jakie stawiają warunki?
Im więcej czasu upływa od momentu, gdy zacząłem pracę w KSSE, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że moja wiedza w tym zakresie jest wciąż daleka od ideału. Generalnie, większość inwestorów zachowuje się dość standardowo. Oczekują atrakcyjnych, uzbrojonych działek z dostępem do rozwiniętej sieci dróg, możliwości korzystania z dobrze rozwiniętego i przyjaznego rynku pracy, na którym można znaleźć fachowców nie tylko dobrze wykształconych, ale i mocno zmotywowanych do ciągłego rozwoju, podnoszenia kwalifikacji oraz szybkiej i profesjonalnej obsługi z naszej strony. Jednak w wielu przypadkach o końcowym sukcesie w negocjacjach decydują detale, a nawet kaprys właściciela czy decydenta końcowego. Ot, na przykład ktoś z zarządu firmy stwierdza, że lokalizacje są porównywalne, lecz z jakiegoś miejsca będzie miał piękny widok na Beskidy - i na tej podstawie podejmuje ostateczną decyzję o lokalizacji. Ktoś inny chce posłać dzieci do najlepszego uniwersytetu w Polsce lub codziennie bywać w Piwnicy pod Baranami - i wówczas wybiera Kraków.

No właśnie, czy to jest tak, że wielu menedżerów buduje fabrykę u nas, ale mieszka w Krakowie lub Wrocławiu, bo tam jest lepszy klimat - nazwijmy go - kulturalno-towarzyski?
Ja się nie gniewam, gdy fabryki budują u nas, a management mieszka u sąsiadów, choć to nie mój ideał, bo gdy się nie ma co się lubi, to lubi się co się ma, a w rezultacie to przecież my zyskujemy najwięcej. Gorzej, gdy przegrywamy konkurencję z Krakowem czy Wrocławiem dlatego, że nikt nie lubi mieszkać w postindustrialnym otoczeniu. Ale to się zdarza coraz rzadziej, ponieważ nasz region stale się zmienia, pięknieje. A w dodatku szefami zagranicznych firm nie są już obcokrajowcy, lecz Polacy. Głównie firmy japońskie oraz częściowo włoskie przywiązane są do obsadzania własną kadrą najwyższych stanowisk. Amerykanie, Niemcy czy Hiszpanie zdali sobie sprawę, że w Polsce najlepiej radzą sobie Polacy, i to nie tylko ze względu na znajomość języka, ale przede wszystkim na wysokie kompetencje i doskonałe kontakty, a do tego za rozłąkę nie trzeba płacić.

Mamy wysokie bezrobocie, a jednocześnie pracodawcy alarmują, że brakuje im fachowców. Czy odczuwają to również firmy ze strefy?
Z tym bezrobociem u nas to nie jest już tak źle. Owszem, dawniej bywały miejsca, że bezrobocie przekraczało 20 procent, ale na szczęście dzisiaj - i mam nadzieję bezpowrotnie - w miejscu, gdzie strefa działa co najmniej 10 lat, bezrobocie jest jednocyfrowe, a są obszary, gdzie wynosi 4-7 procent. W naszym regionie są stosunkowo wysokie zarobki i inwestorzy muszą to brać pod uwagę przy tworzeniu biznesplanów. Nie znaczy to jednak, że nagle światowe koncerny przestaną u nas inwestować i przeniosą produkcję do Azji. Tam nie znajdą takich warunków, jakie my im oferujemy. Jeśli natomiast chodzi o niedobór specjalistów, to dziś nie jest to wielki problem. Fachowca można ściągnąć z innego regionu, można go też szybko wykształcić. Teraz mamy sygnały, że brakuje na przykład inżynierów jakości. W jednym przypadku firma zainwestowała w Opolu, bo nie znalazła u nas odpowiedniej liczby fachowców ze znajomością języka niemieckiego - ale są to odosobnione przypadki.

Czy strefę również dopadł kryzys i macie w związku z tym mniej inwestorów?
Odpowiadając szybko, powiedziałbym tak: kryzys jest odczuwalny. Inwestorów jest mniej. Jednak w ubiegłym roku w naszej strefie powstało 3 tysiące nowych miejsc pracy, a inwestorzy zadeklarowali ponad miliard złotych nakładów.

To mi na kryzys nie wygląda...
Zgadzam się, odpowiedź jest bowiem bardziej złożona. Mamy do czynienia z taką sytuacją, że kilku dużych inwestorów od kilkunastu miesięcy krąży po kraju szukając dobrych lokalizacji dla swoich projektów, ale nie decyduje się na wyłożenie pieniędzy, bo sytuacja ekonomiczna jest dynamiczna, a z sygnałów płynących z rynku nie wynika, czy kryzys się pogłębi, czy też już się kończy. Jednocześnie firmy z naszej strefy - a mamy ich już ponad 180 - cały czas tworzą nowe projekty. Aż 60 procent naszych osiągnięć bierze się właśnie z reinwestycji. Chcemy też wypromować Śląsk w ramach projektu Silesia Automotive jako europejskie centrum motoryzacji. W tym przypadku mamy mocne atuty - w przemyśle motoryzacyjnym w województwie śląskim zatrudnionych jest ok. 38.000 osób, a wliczając podwykonawców dostarczających produkty dla sektora szacuje się, że w województwie śląskim w tym sektorze pracuje w sumie ok. 44.000 osób, wobec ok. 150.000 pracowników branży w całej Polsce. Oznacza to, że w naszym regionie skoncentrowana jest niespełna trzecia część krajowego przemysłu motoryzacyjnego. Myślę, że w Europie pod tym względem może konkurować z nami tylko Bawaria.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto