8 czerwca w Centrum Kultury Śląskiej w pałacu w Nakle Śląskim odbył się wernisaż wystawy Mariana Brońca pt. "Moje potyczki z filatelistyką". Marian Broniec z Tarnowskich Gór to znany miłośnik filatelistyki, kolekcjoner i znawca tej tematyki.
Marian Broniec wystawił w murach dawnego pałacu Donnersmarcków niezwykłą kolekcję całostek, czyli druków pocztowych – listów, pocztówek, telegramów, forszusów – z których najstarsze pochodzą z lat 70. XVIII wieku. Był to pierwszy wernisaż w historii Centrum Kultury Śląskiej, choć oczywiście można w pałacu w Nakle Śląskim oglądać i inne wystawy.
Jak będzie wyglądała działalność Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim? Czy będzie to tradycyjne muzeum? O to zapytaliśmy jego dyrektora. Przeczytajcie wywiad ze Stanisławem Zającem.
Dziennik Zachodni: Podkreśla pan, że jesteście instytucją powiatową, ale chyba chcecie też być postrzegani, jako regionalna jednostka?
Stanisław Zając: To prawda. Chcemy wyjść poza Nakło Śląskie, Tarnowskie Góry, a więc do regionu, a może i jeszcze szerzej. W tym momencie bardzo wiele osób odwiedza nas z okolic. Jest mnóstwo osób zainteresowanych tym, by u nas pokazywać swój dorobek, kolekcje i proponują nam absolutne perełki. Czy w tym roku uda się wyjść nawet poza region? Ufam, że tak. Rozmawiałem prof. Olejniczakiem, który wygłosił wykład inauguracyjny na otwarcie Centrum Kultury Śląskiej, na temat tego, czy włączy się w cykl sesji śląskoznawczych. Przyklasnął temu pomysłowi. Być może na jesień jakąś konferencję z tego cyklu zorganizujemy. Jeśli nie, to chcielibyśmy ją zrobić na początku przyszłego roku.
Dziennik Zachodni: Nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że mimo wszystko jesteście jednostką muzealną w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Tymczasem powstają muzea multimedialne, bardziej nowoczesne. Jak chcecie konkurować z takimi nowoczesnymi jednostkami?
Stanisław Zając:To jest problem, z którym borykam się nie tylko ja. Te tradycyjne pojęcia muzeum, wernisaży, konferencji aktualnie się zużywają. Po wernisażach sale świecą pustkami. Choć z drugiej strony jestem zdumiony i zaskoczony, bo proszę sobie wyobrazić, że w ciągu ponad 2 miesięcy zagospodarowaliśmy wszystkie sale wystawowe i ruch jest spory. Szacuję, że od 2 maja odwiedziło nas już ponad tysiąc osób. To jest dużo, jak na instytucję, która rozpoczyna dopiero. Myślę jednak bardzo intensywnie o tym, by uciec od tego tradycyjnego sposobu myślenia o muzeum i wystawie. Natomiast w tym momencie, by móc przyciągnąć widza, słuchacza, odbiorcę, należało wykonać pierwszy krok, czyli wypełnić wnętrza, żeby o nich opowiadać, tworzyć narrację. Już mam na biurku projekt cyklu filmoznawczego. Będziemy go analizować z zespołem programowym. W trakcie przygotowywania jest projekt klubu dyskusyjnego, w którym będzie uczestniczył zaproszony gość. W trakcie realizacji jest także projekt dedykowany młodzieży. Mamy więc już wypełnione sale, eksponaty, projekty i teraz trzeba poszukać odbiorcy i kolejnych pomysłów.
Rozmawiał: Krzysztof Szendzielorz
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?