Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakłady Chemiczne w Tarnowskich Górach. Bomba tyka a przepisów brak.

Tomasz Klyta
Zakłady Chemiczne w Tarnowskich Górach. Bomba ekologiczna wciąż tyka. Nie ma przepisów do rozwiązania problemów
Zakłady Chemiczne w Tarnowskich Górach. Bomba ekologiczna wciąż tyka. Nie ma przepisów do rozwiązania problemów ARC
Sejmowa Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa negatywnie zaopiniowała zgłoszony przez grupę posłów opozycyjnych projekt ustawy o szczególnych zasadach usuwania zagrożeń środowiskowych. Proponowane przez grupę posłów przepisy, miały przede wszystkim umożliwić szybkie i skuteczne usunięcie niebezpiecznych odpadów likwidowanych Zakładach Chemicznych w Tarnowskich Górach.

Usunięcie niebezpiecznych odpadów, po likwidowanych od lat 90. zakładach, nie jest proste z powodu skomplikowanej sytuacji prawnej podmiotu. Po pierwsze, zakłady wciąż figurują w KRS-ie. Nie zostały wykreślone bo - istniejące tylko formalnie przedsiębiorstwo - wciąż ma wierzycieli (długi sięgają ok. 3,6 mln zł).
Kolejnym problemem jest to, że część odpadów po zakładach, zalega na terenach prywatnych (pozostałe na terenach Skarbu Państwa). Władza nie może inwestować pieniędzy publicznych w tereny prywatne. Przez lata podejmowano kilka prób rozwiązania tego problemu (tereny chciano wykupić ale właściciele ustalili zaporowe ceny). Jednak według różnych interpretacji, zalegające odpady są własnością Zakładów Chemicznych, niezależnie od tego, na jakich terenach zalegają.

Przypomnijmy, że na likwidację zagrożenia wydano już 230 mln zł (w latach 1997 - 2006), unieszkodliwiając ponad milion metrów sześciennych odpadów. Do neutralizacji pozostało jeszcze 425 tys. m sześc. odpadów, w tym 272 tys. m sześc. na terenach prywatnych. Według różnych szacunków, kwota potrzebna do neutralizacji pozostałej części odpadów, może wynieść od 60 do nawet 100 mln zł.

Opozycja: zmieńmy przepisy!

We wrześniu pojawił się projekt ustawy o szczególnych zasadach usuwania zagrożeń środowiskowych. Projekt przewiduje, że Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska mógłby wszcząć postępowanie w sprawie usunięcia zagrożeń na wniosek uprawnionych podmiotów, np. burmistrza. Przepisy zobowiązują też prywatnych właścicieli do udostępnienia ich nieruchomości (w drodze służebności) w celu usunięcia przez odpowiednie służby niebezpiecznych odpadów. Koszty usunięcia takich odpadów, ponosiłby Skarb Państwa.

Projekt przepisów złożyła grupa posłów, których przedstawicielem został Paweł Kobyliński z klubu .Nowoczesna. Ustawa została jednak negatywnie zaopiniowana przez komisję ochrony środowiska i jest już niemal pewne, że nie zostanie uchwalona przez sejm. Powód? Przede wszystkim pieniądze.

- Zapisy projektu są nieprecyzyjne i niejasne. Ponadto stanowią spore niebezpieczeństwo dla wydolności finansowej Skarbu Państwa, który ponosiłby wszystkie koszty związane z prowadzonymi działaniami remediacyjnymi na skażonych terenach - komentuje Barbara Dziuk, posłanka Prawa i Sprawiedliwości z Tarnowskich Gór.

Przepisy do kosza. Co dalej?

Posłanka uspokaja jednak, że sama działa na rzecz usunięcia odpadów po Zakładach Chemicznych w Tarnowskich Górach. - Jestem w stałym kontakcie z Wojewodą Śląskim, wkrótce do Tarnowskich Gór ma przyjechać Minister Środowiska. Obecnie mamy cztery warianty oczyszczenia terenu - zaznacza.

W te słowa nie wierzy jednak m.in. Paweł Kobyliński. Jak powiedział, już wielu polityków było w Tarnowskich Górach i obiecywało usunięcie odpadów po Zakładach Chemicznych. - Moim zdaniem ustawa została odrzucona z powodów politycznych a nie merytorycznych. Skoro w projekcie były jakieś błędy, to od tego jest komisja, żeby nad nimi dyskutować a nie w całości odrzucać - twierdzi poseł .Nowoczesnej.

Jak dodaje, w zamyśle wnioskodawców było nie tylko usunięcie niebezpiecznych odpadów w Tarnowskich Górach, ale także podobnych „bomb ekologicznych” w Polsce. - Jaworzno czy Bydgoszcz mają podobne problemy. Tam też procesy są skomplikowane. Ustawa dawała możliwość kompleksowego pozbycia się tych problemów. Teraz będziemy się z każdym z nich „bawić” przez wiele lat - uważa Kobyliński.

Odpady zalegające na terenach po Zakładach Chemicznych, stanowią bezpośrednie zagrożenie dla Głównego Zbiornika Wód Podziemnych (GZWP) 330 Gliwice. Zbiornik ten, stanowi bezpośredni rezerwuar wodny pitnej, dla około 1 mln mieszkańców województwa śląskiego. Odpady składowano na gruntach przy zakładach przez około 70 lat (od lat 20. XX wieku). Gleba w żaden sposób nie została uprzednio zabezpieczona.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto