KRÓTKO: Spacerowicze w ostatni weekend nad zalewem Nakło-Chechło musieli oglądać rozrzucone śmieci

W niedzielę, 17 kwietnia, wybraliśmy się na spacer po koronie zalewu Nakło-Chechło, korzystając z ładnej pogody. Zamiast raczyć się urokami tego miejsca, zastanawialiśmy się, dlaczego nad zalewem nic się nie zmienia. Dziurawy asfalt na koronie zalewu nie nadaj się już nie tylko do jazdy samochodem, czy rowerem, ale także do uprawiania nordic walkingu.

Przy drodze leżało mnóstwo śmieci, zarówno pojedynczych porzuconych co kilka metrów puszek po piwie, plastikowych butelek i torebek po paluszkach, jak i stert śmieci przy ośrodkach wypoczynkowych. Takie znaleźliśmy m.in. w rejonie ośrodka Zacisze, jak i przy tablicy informującej o Leśnej Ścieżce Rowerowej stworzonej przez Dawida Szurgacza. Zresztą koszy na śmieci nad zalewem było jak na lekarstwo. Takie kubły znaleźliśmy tylko przy dwóch otwartych punktach gastronomicznych.

Ponadto przy brzegu od strony Miasteczka Śląskiego straszy spacerowiczów dziurawy taras widokowy nad wodą. Jest zupełnie niezabezpieczony, a w podłodze brakuje wielu desek. Każdy może wejść na pomost i... wpaść do dziury.

Dlaczego jeszcze nikt z gminy Świerklaniec nie wpadł na pomysł, by chociażby posprzątać teren na koronie zalewu Nakło-Chechło na pierwsze ciepłe kwietniowe weekendy? Napiszemy o tym w tygodniku tarnogórskim Dziennika Zachodniego już 22 kwietnia. Teraz przypominamy tylko, że władze Kalet wraz z radnymi, wędkarzami, mieszkańcami już dwa razy tej wiosny, akcję sprzątania brzegów wokół stawów w Zielonej.

Przypomnijmy, że zalew Nakło-Cechło jest jednym z najbardziej obleganych kąpielisk w regionie. Latem w upalne weekendy zjeżdża tutaj nawet od 50 tys. do 100 tys. ludzi. Bardzo często na drogach dojazdowych do zalewu tworzą się korki.

A czy Wy wierzycie w to, że nad zalewem coś się zmieni pod rządami nowych władz Świerklanca?