Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

KRÓTKO: W Zbrosławicach odbyła się impreza "Mój koń przyjaciel" [ZDJĘCIA]

Stanisław Wawszczak
Stanisław Wawszczak
Imprezę pod nazwą "Mój przyjaciel koń" zorganizowano w ostatni weekend w Ośrodku Jeździeckim KJ Zbrosławice oraz w zbrosławickiej Stajni na Górce. Celem tej edukacyjnej imprezy jeździeckiej było pokazanie jak przyzwyczaić konia do rzeczy, których się boi.

W miniony weekend, przez trzy dni, grupa instruktorów Wojciecha Ginko prezentowała naturalne metody układania i oswajania młodego konia. – Ze Zbrosławicami związany jestem od dawna, a końmi zajmuję się od wielu, wielu lat. Byłem jednym ze współtwórców powstałego w latach 70. Akademickiego Klubu Jeździeckiego i jego pierwszym szefem. Osiągnięciem tamtych lat było wprowadzenie jazdy konnej do programu wszystkich śląskich uczelni. Autobusy dowoziły studentów na lekcje jazdy konnej. Studiowałem na kilku wydziałach Politechniki Śląskiej, kończąc ostatecznie na górnictwie Budownictwo podziemne kopalń. Potem zajmowałem się produkcją samochodów i przyczep do przewożenia koni. Była to w tamtych czasach zupełnie nowa dziedzina, bo w owych czasach konie jeździły pociągiem. Z Józefem Głębockim stworzyliśmy pierwsze konstrukcje i wyprodukowaliśmy z 50, 70 naczep. Potem zająłem się bryczkami maratonowymi i ujeżdżeniowymi. Dzisiaj jeżdżę po Polsce i promuję naturalne metody układani młodych koni, których podstawą jest zdobycie zaufania zwierzęcia i wyrobienie jego posłuszeństwa. To prawdziwa rewolucja, wywołana obserwacjami amerykańskich kowbojów – mówi Wojciech Ginko.

- Przez pierwsze dwa dni na terenie Ośrodka Jeździeckiego w Zbrosławicach pracowaliśmy z końmi, które przywieźli na imprezę jej uczestnicy. Było ich ponad 30. Uczyliśmy właścicieli nie ułożonych koni, jak je oswajać z różnymi sytuacjami. Było to budowanie odwagi konia, ograniczenie reagowania ucieczką na nieoczekiwane zdarzenia. Pierwszym, poważnym problemem młodego konia jest pokonanie strachu przed wejściem do przyczepki. Problem przyczepki miało ponad 20 koni. Potem oswajaliśmy konie z przejściem po wąskim, dudniącym mostku, w pobliżu wodospadu, przez rwącą rzekę, po terenie usłanym rozmaitymi przeszkodami. Celem takich ćwiczeń jest poprawienie bezpieczeństwa jeżdżących oraz lepsze przygotowanie konia do sportu i rekreacji – dodaje. Przez ręce Ginki przeszła między innymi klacz With You Żanety Skowrońskiej, wielokrotnej medalistki MP w ujeżdżeniu, członkini kadry narodowej.

Jak przekonywano uczestników imprezy, dzisiaj najlepiej już źrebaka nauczyć, żeby się nie bał weterynarza, kowala, zootechnika, który musi mu włożyć palce do ucha czy nosa, wprowadzić sondę, zrobić zastrzyk, ostrzyc maszynką. Trzeciego dnia zajęcia przeniosły się na Górkę do ośrodka jeździeckiego Henryka Barczyka i jego córki Barbary. Treningi Pawła Jachymka urozmaicono pokazami sportowymi, rycerskim i kaskaderskimi. Największe wrażenie sprawił kaskaderski pokaz Wojciecha Orlika, który jako jedyny w kraju prezentuje przejazd na koniu przez papierową ścianę.

– Trudność polega na tym, że koń nie wie iż jest to ściana papierowa. Ale jest tak posłuszny, że pewnie jedzie w ścianę. Pomysł zaczerpnięty jest ze szkoły francuskiej. Na koniach jeżdżę od dziecka i zawsze pociągały mnie rzeczy wymagające trudu. Drugim moim popisowym numerem jest palenie się jeźdźca z koniem. Przejeżdżamy wzdłuż szeregu palącej się słomy, a moje plecy i zad konia wysmarowane są łatwo palnym żelem. Mamy specjalne kombinezony nałożone na żel schładzający. Jestem z Płońska, ale byłem tu już kilka razy i na pewno nie po raz ostatni – mówi Orlik, kaskader i znawca koni.

Zainteresowanie wzbudził też pokaz Rycerze na koniach w wykonaniu grupy Zbigniewa Tkaczewskiego. – Przyjechaliśmy tu z dwoma końmi. Najpierw swoją sprawność zaprezentują damy w strojach sprzed kilku wieków, które pokażą gonitwę do pierścienia, cięcia mieczem, rzut włócznią. Potem pojawią się rycerze. Kiedyś uprawiałem jeździectwo sportowo, potem wpadłem na pomysł pokazania konia w jego pierwszych zadaniach dla człowieka. Bo koń przez setki lat służył człowiekowi do walki. Do pracy w polu używano bydło – przekonuje Tkaczewski, miłośnik koni z miejscowości Ryczówek spod Olkusza.

Przy okazji imprezy zapytaliśmy Barbarę Barczyk, wielokrotną medalistkę mistrzostw Śląska, członkinię kadry narodowej i piątą zawodniczkę mistrzostw Polski o dalsze plany. – Wyczynowe skakanie jest już poza mną. Do takiej decyzji zmusiła mnie kontuzja kolana. Na to nałożyło się jeszcze kończenie studiów. Dzisiaj jestem instruktorem, prowadzę rodzinną stajnię na Górce. Mamy tu pensjonat dla koni, uczymy jazdy konnej. Największym moim sukcesem było drugie miejsce podczas eliminacji do Pucharu Świata na Torwarze oraz starty z kadrą Polski na Pucharach Narodów. Kobiety startują w zawodach razem z mężczyznami, więc to trudna rywalizacja – mówi pani Barbara. – Kiedyś koń w polu budził zainteresowanie. Dzisiaj konie widać przy wielu domach, często można zauważyć jeźdźców na okolicznych polach. Takie imprezy jak dzisiejsza ułatwią szkolenie, pozwolą poprawić wyniki sportowe i podniosą bezpieczeństwo jazdy konnej – kończy Ginko.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: KRÓTKO: W Zbrosławicach odbyła się impreza "Mój koń przyjaciel" [ZDJĘCIA] - Tarnowskie Góry Nasze Miasto

Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto