Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miejska Orkiestra Dęta w Kaletach Obchodzi 85-lecie powstania [ZDJĘCIA]

Krzysztof Szendzielorz
Krzysztof Szendzielorz
Wybraliśmy się na próbę orkiestry dętej z Kalet. Ten ponad 50-osobowy zespół obchodzi w tym roku 85-lecie powstania.

Na terenie powiatu tarnogórskiego są starsze orkiestry dęte niż ta w Kaletach. Na przykład w sąsiednim Miasteczku Śląskim muzycy od blisko 104 lat grają co tydzień w niedzielę, poza okresami postnymi, na sumie w kościele Wniebowzięcia NMP. Takie złożyli przyrzeczenie, gdy zbudowano tzw. nową świątynię. Kaletańska orkiestra jest jednak jedną z większych, bo gra w niej aktualnie 51 osób.

Marian Lisiecki, dyrektor Miejskiego Domu Kultury i dyrygent kaletańskiego zespołu, na jego 85-lecie przygotował artykuł o historii zespołu. Z jego badań wynika, że i w Kaletach pierwszy zespół dęciaków powstał na początku XX wieku. Po wybudowaniu kościoła pw. św. Józefa w Jędrysku w 1900 roku, z inicjatywy księdza Pawła Rogowskiego w 1902 powstał zespół muzykantów. Była to zatem mała orkiestra kościelna.

Niemniej za oficjalną datę utworzenia kaletańskiego zespołu uznaje się rok 1927. Wtedy to powstała Orkiestra Dęta Kaletańskich Zakładów Celulozowo-Papierniczych. Jej założycielem, według informacji mieszkańca Kalet od urodzenia, Emila Lipińskiego, był Franz Berck. „ Prężny rozwój fabryki sprzyjał też rozwojowi orkiestry, której członkami byli głównie jej pracownicy” - pisze w swoim szkicu historycznym Marian Lisiecki. „ Z biegiem lat zmieniali się dyrygenci. Jak ustaliłem z trudem, początkowo kierował zespołem wspomniany Franz Berck, następnie od 1932-1939 roku Gustaw Seliger, a od 1946-1947 Edward Holik. Od 1947 do 1966 roku na jej czele stał Franciszek Grzebyta, a po nim w latach 1966-1977 Roman Okwieka. Od 1977 do 1986 orkiestra grała pod batutą Alfonsa Mazura.” wymienia Marian Lisiecki, który zespołem dyryguje już od 26 lat.

Prezesem Miejskiej Orkiestry Dętej jest jednak aktualnie Bogdan Dziuk. Jest jej członkiem od 32 lat! - Gram na basie, ale na początku to był werbel. Wciągnęli mnie do zespołu, jak chodziłem jeszcze do szkoły przyzakładowej - wspomina prezes. Kiedyś w orkiestrze grał jego wujek, a sił próbował też w latach 50. także ojciec pana Bogdana. - Te granie to trochę tradycja rodzinna, ale bardziej zafascynowanie muzyką. Ktoś mnie zaprosił do zespołu, spodobało mi się i już zostałem - mówi Dziuk.

W przypadku trębacza Krzysztofa Lisieckiego o przystąpieniu do orkiestry zdecydowała na pewno tradycja rodzinna. Na pierwszą próbę przyszedł w wieku 11 lat. - Rodzina Lisieckich jest rzeczywiście mocna w orkiestrze. To przez ojca, który kiedyś też grał w zespole - opowiada pan Krzysztof. - Ojciec już nie żyje, ale my tutaj nadal jesteśmy. Brat jest kapelmistrzem, gra też na klarnecie, gitarze i na perkusji. Ja gram na trąbce, a szwagier Jan Szymik na basie - wylicza. Nie jest jednak wykluczone, że kiedyś zabraknie tego rodu w zespole. - Moje córki i dzieci brata nie poszły niestety w nasze ślady. Właściwie nie wiem dlaczego tak stało. Albo mieli za dużo tego muzykowania w domu, albo nie mieli talentu - zastanawia się Krzysztof Lisiecki.

O przyszłość zespołu jednak się nie martwi, bo gra w nim wielu młodych muzyków. Były też i takie przypadki w historii zespołu, że i dorośli przychodzili uczyć się grać. Na przykład wspomniany Jan Szymik, gdy wżenił się w ród Lisieckich, przyszedł grać do orkiestry. - Ale gdziekolwiek się pojawimy, to wszyscy się dziwią, że jednak mamy tylu młodych w orkiestrze - podkreśla Adam Imiołczyk, który zaczynał 36 lat temu grać na waltorni, a teraz w zespole jest... gitarzystą. Nie było mu trudno się przekwalifikować, bo ukończył szkołę muzyczną, jak zresztą większość jego rodzeństwa. To, że pan Adam gra na gitarze, świadczy też, że orkiestra się rozwija, bo wprowadza nowe instrumenty, a których nikt kilkadziesiąt lat temu w tego typu zespołach, by nie pomyślał.

Co przyciąga mieszkańców Kalet na próby? Zdaniem muzyków dobra atmosfera. Wspólne granie, to odskocznia od codziennej nauki, pracy, a także problemów. - Jedni grają w szachy, inni w karty, a my na instrumentach. Sprawia nam to przyjemność. Tu mamy znajomych i przyjaciół - podkreśla Adam Imiołczyk.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto