18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radny Krzysztof Łoziński nie przyjął mandatu, teraz musi zapłacić grzywnę

Patryk Trybulec
Tarnogórski radny Krzysztof Łoziński przegrał sprawę w sądzie ze strażą miejską
Tarnogórski radny Krzysztof Łoziński przegrał sprawę w sądzie ze strażą miejską Fot. Lucyna Nenow
Tarnogórski radny Krzysztof Łoziński przegrał sprawę w sądzie ze strażą miejską, która ukarała go mandatem za złe parkowanie. Były wiceburmistrz twierdził wówczas, że jako radny może zaparkować na miejscu przeznaczonym dla pojazdów służbowych Urzędu Miasta.

Sąd już po raz drugi uświadomił go, że nie ma racji i zamiast mandatu będzie musiał zapłacić grzywnę. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami kandydat na burmistrza, bo Łoziński startuje w najbliższej kampanii, zamierza uregulować należność i obiecuje, że nie będzie się już odwoływał od tej decyzji do sądu wyższej instancji.

- Czekam jeszcze tylko na pisemne uzasadnienie wyroku sądu i nie zamierzam się uchylać od odpowiedzialności. Nie jestem żadną "świętą krową", jak niektórzy sugerowali i oczywiście poniosę wszelkie konsekwencje. Jednak mimo takiego rozstrzygnięcia, nadal uważam, że radni pełnią służbę publiczną i mają prawo wjazdu na rynek - przekonuje Łoziński i zapowiada dalsze działania mające na celu wyjaśnienia tego, komu pod ratuszem wolno parkować, a komu nie.

- Przed wjazdem na rynek ustawiony jest znak zakazu ruchu w obu kierunkach. Jednak za nim wyznaczone są miejsca parkingowe dla pojazdów służb miejskich, o czym informuje tabliczka umieszczona pod znakiem. Ale tam parkują również inne pojazdy. Pytam więc, jak się tam dostały? Ktoś je przetransportował helikopterem? Chciałbym, aby ta sytuacja w przyszłości została wyjaśniona, bo w moim odczuciu jest kuriozalna - mówi Łoziński.

Problemu nie widzi natomiast komendant straży miejskiej Jacek Dawidowicz. Dla niego sprawa jest oczywista.

- Urząd Miasta posiada trzy samochody służbowe, które wszyscy znają i nikt nie ma problemu z ich rozpoznaniem, a samochody straży miejskiej są oznakowane. Czasami burmistrz wydaje zgodę na używanie własnego auta do celów służbowych pracownikom Urzędu Miasta i wtedy ich pojazd również może tam parkować - tłumaczy komendant.

Jednak w tym ostatnim przypadku nie są wydawane żadne przepustki, które pozwoliłby rozpoznać uprzywilejowany przez burmistrza pojazd. Skąd w takim razie strażnicy wiedzą, że dany samochód może stać na rynku?

- W takim przypadku ustalilibyśmy to w trakcie czynności, ale do tej pory nie było takiej potrzeby - przyznaje Dawidowicz wyraźnie poirytowany sprawą Łozińskiego. - Już wcześniej docierały do nas głosy od mieszkańców, którym nie podobało się to, że radni wjeżdżają na rynek mimo zakazu. I słusznie, bo faktycznie nie mają takiego prawa. Zrozumieli to wszyscy miejscy samorządowcy, tylko nie pan Łoziński - dodaje szef tarnogórskiej straży miejskiej.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto