Rzecznik tarnogórskiej policji, Rafał Biczysko, poinformował nas, że potwierdziła się teza, że kundel był ciągnięty po drodze przez osiem kilometrów. 40-letnia mieszkanka Wilkowic w gminie Zbrosławice ze swoją matką pojechały volkswagenem do kościoła Świętych Apostołów Piotra i Pawła na niedzielną mszę o godz. 19.
W drodze kobieta poczuła uderzenie w karoserię i pojechała dalej. Zaparkowała przy markecie. Po godzinie wróciła i odjeżdżając, zobaczyły leżącego psa. Pojechały do domu. - Myślała, że pies śpi. Nie skojarzyła uderzenia w samochód i stukania podczas jazdy do kościoła z tym leżącym psem. Tymczasem zaplątał się on pod podwoziem - relacjonuje Biczysko. - Pies zginął w tragicznych okolicznościach, ale jednak nie dopatrujemy się umyślnego działania kobiety i wnioskujemy o umorzenie postępowania - dodaje.
Anna Walczakowska od nas dowiedziała się o finale śledztwa. - Z jednej strony ulżyło mi, że ten pies nie został bestialsko zabity. Ta kobieta jednak powinna zostać przynajmniej ukarana mandatem za bezmyślność. Przecież, gdy usłyszała uderzenie w samochód, to powinna się zatrzymać i sprawdzić, co się stało. Psa mogła zawieźć do weterynarza. Wielokrotnie udawało nam się uratować potrącone psy - mówi prezes „Cichego Kąta”.
O sprawie pisaliśmy już 26 marca. Możecie o tym przeczytać TUTAJ
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?