Tym ostatnim też w styczniu 2010 r. kończy się ważność taryf, według których ustalają stawki za dostarczanie prądu do domów.
Przedsiębiorstwa sprzedające prąd domagają się podwyżki od 7 do ponad 22 proc. (czyli średnio o 17,7 proc.). - Wnioski dotyczą tylko sprzedaży energii elektrycznej, która stanowi połowę kwoty na rachunku trafiającym do gospodarstw domowych. Druga połowa to opłaty za usługę dystrybucji energii - wyjaśnia Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka Urzędu Regulacji Energetyki.
Gdyby prezes URE zatwierdził takie podwyżki, jakich domagają się firmy sprzedające, to roczne rachunki za prąd wzrosłyby o ok. 200 zł. Mało tego, najprawdopodobniej również firmy dystrybucyjne zażądają podobnych podwyżek. Wówczas nasze roczne rachunki mogłyby wzrosnąć aż o 400 zł. Jednak URE już zapowiedział, że w przypadku spółek sprzedających energię tak wysokich podwyżek nie zaaprobuje. Najprawdopodobniej w drodze dwustronnych negocjacji z dostawcami zatwierdzone zostaną kilkuprocentowe podwyżki.
Jeśli do tego dojdą wyższe taryfy za dostarczenie prądu do licznika, to w przyszłym roku możemy się spodziewać wyższych o ponad 10 proc. rachunków za energię elektryczną. Dziś średni roczny rachunek gospodarstwa domowego za prąd wynosi 1100 zł. Gdyby doszło do podwyżki może się on zwiększyć o ok. 150 zł, czyli o kilkanaście złotych miesięcznie.
Nowe taryfy na sprzedaż energii powinny wejść w życie od 1 stycznia 2010 r. Jednak, aby tak się stało, postępowania administracyjne prowadzone w URE powinny zakończyć się do 17 grudnia, czyli dwa tygodnie przed wejściem w życie nowych taryf.
Już od kilku lat politycy zapowiadają uwolnienie cen energii dla gospodarstw domowych. Oznaczałoby to, że firmy sprzedające i dostarczające prąd do domów same ustalałyby cenę bez pytania o zgodę URE. - W ocenie prezesa URE taryfy dla gospodarstw domowych powinny być docelowo uwolnione, to jednak odpowiedzialne zwolnienie z obowiązku zatwierdzania taryf od 2010 r. nie jest jeszcze możliwe - mówi Agnieszka Głośniewska.
Warunki liberalizacji rynku zostały określone już w styczniu 2008 r. Jednak do tej pory większość z nich nie została spełniona. Szef URE argumentuje, że po uwolnieniu cen energii obecne prawo nie daje mu skutecznych narzędzi, które pozwolą na skuteczne przeciwdziałanie zagrożeniom i mieć rzeczywisty wpływ na funkcjonowanie rynku.
Uwolnienia cen chce minister gospodarki i dostawcy energii. Gdyby udało się szybko przeprowadzić w Sejmie zmiany umożliwiające pomoc najbiedniejszym odbiorcom energii, to już z początkiem 2010 r. ceny byłyby wyjęte spod kontroli URE. Jednak to nie tylko decyzja gospodarcza, ale też polityczna. Znaczący wzrost rachunków wpłynąłby bardzo negatywnie na notowania rządu.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?