KRÓTKO: Odkryliśmy dzikie wysypiska śmieci w Nakle Śląskim

Jeden z mieszkańców Nakła Śląskiego pokazał nam dzikie wysypiska śmieci. Pojechaliśmy ulicą przy cmentarzu parafialnym. W pewnym momencie asfalt się kończy. Na pola prowadzi gruntowa droga. W jej najwyższym punkcie jest małe skrzyżowanie. Stąd rozciąga się piękny widok na Nowe Chechło i Nakło Śląskie. Przy skrzyżowaniu obok krzaków znaleźliśmy pierwsze dzikie wysypiska śmieci. Jest tam dosłownie wszystko: od gruzów budowlanych, po śmieci w workach, stare wiadra, uszczelki gumowe, walizki, kołpaki i opony samochodowe.

Na skrzyżowaniu skręciliśmy w prawo. Pokonując jakieś 150 metrów widać duże krzaki. Za nimi znajduje się wyjeżdżony przez samochody placyk, a wokół niego duże wysypiska śmieci. Głównie jest tam gruz budowlany. - Tej jednej kupki na pewno jeszcze niedawno nie było. To wygląda tak, jakby ktoś rozebrał garaż i cały gruz wywiózł na pola - mówi nam nasz informator.

Sprawę zgłosiliśmy wójtowi Świerklańca Kazimierzowi Flakusowi. - Znamy sprawę od dwóch dni. Prowadzimy postępowanie. Śmieci znajdują się prawdopodobnie na prywatnych działkach. Trzeba powiadomić ich właścicieli, że ktoś zrzuca na ich nieruchomość śmieci - wyjaśnia wójt.

Kazimierz Flakus nie potrafił nam odpowiedź na pytanie, kiedy i czy śmieci zostaną usunięte. - Właściwie powinien zrobić to ten, kto je wyrzucił. Jeśli uda się taką osobę ustalić, to sprawa pewnie zostanie skierowana przez policję do sądu. Niedawno jednak wykryliśmy sprawczynię wyrzucenia śmieci przy ulicy Górnej w Świerklańcu. Pani z tarnowskich Gór przyznała się do winy. Nie usunęła jednak wysypiska. Sprawa jest w sądzie - mówi wójt.

Dodaje, że służby gminne mogą usuwać dzikie wysypiska śmieci z terenów komunalnych. Wtedy można wystąpić w sądzie, by sprawca oprócz mandatu zapłacił także koszty usunięcia śmieci i ich utylizacji. - Śmieci na ulicy Górnej były na prywatnej działce. Tak może być i w Nakle - dodaje.