Likwidacja Kaletańskich Zakładów Celulozowo-Papierniczych rozpoczęła się w 1994 roku, czyli 19 lat temu. Do dziś się nie zakończyła. To chyba najdłużej trwająca likwidacja zakładu w Polsce. Jest szansa, że pod koniec tego roku kaletańskiego przedsiębiorstwa już nie będzie.
Od prawie 5 lat likwidatorem papierni w Kaletach jest Krzysztof Wrona. Pierwszy raz spotkaliśmy się z nim pod koniec 2011 roku. Wtedy liczył on, że likwidacja papierni w Kaletach potrwa do końca 2012 roku.
Na działkach likwidowanej papierni w Kaletach powstały już wtedy kolejne firmy, które do dziś prężnie się rozwijają i zatrudniają nowych pracowników. Na terenie byłej KZCP działa kilkanaście firm. - Dobrze, że powstają. Pojawiają się nowe miejsca pracy, ale także automatycznie zyskujemy nowego podatnika. Z tego tytułu w ostatnich latach wpływy z podatków do budżetu wzrosły nam o około 60 tys. złotych - mówi Klaudiusz Kandzia, burmistrz Kalet.
Miasto w zamian za długi przejmowała od KZCP nieruchomości. Np. ogródki działkowe, działki przy mieszkaniach zakładowych, tereny inwestycyjne. Jeszcze wcześniej, bo w 2006 roku KZCP przekazało miastu stadion Unii Kalety, mieszkania. Miasto Kalety ma zabezpieczone w postaci hipoteki na majątku KZCP. To oznacza, że likwidator za każdym razem musi pytać władze miasta o zgodę na sprzedaż działki, czy budynku. Miasto przeważnie się zgadza, bo ze sprzedaży otrzymuje część pieniędzy. Wtedy dług przedsiębiorstwa w likwidacji wobec miasta się zmniejsza. Niemniej nadal wynosi on razem z odsetkami około 300 tys. zł.
O skali problemów własnościowych związanych z likwidacją papierni w Kaletach może świadczyć fakt, że do Kaletańskich Zakładów Celulozowo-Papierniczych należało dawniej z pół miasta. Nawet fragmenty drogi o statusie wojewódzkiej były wpisane w ich majątek. Samych mieszkań zakładowych było około trzystu.
Krzysztof Wrona mówi, że jest zdeterminowany, by likwidacja papierni w Kaletach zakończyła się do końca 2013 roku. - Aktualny termin, który nas obowiązuje upływa 30 czerwca, ale będę jeszcze raz prosił o jego wydłużenie o pół roku - zapowiada Wrona. Już wie, że nie uda się sprzedać całego majątku. - Są trudności ze sprzedażą niektórych działek i budynków. Skończyła się koniunktura. Ponadto mamy wierzycieli, którzy skupili nasze długi na rynku wtórnym i pewnie będą próbowali przejąć nasze nieruchomości, co utrudnia mi możliwość ruchu - przyznaje Krzysztof Wrona. Niemniej od ostatniego spotkania udało się znów kilka nieruchomości sprzedać. Np. biurowiec KZCP. Gdy Krzysztof Wrona zaczynał pracę w Kaletach miał 70 hektarów nieruchomości, teraz jest 14.
Likwidator chce także sprzedać część mieszkań. - Choć liczę się z tym, że około 30 procent nie sprzedam. Ludzie nie mają pieniędzy - mówi Wrona. Majątek, który nie uda się sprzedać zostanie przekazany wojewodzie śląskiemu, jako mienie polikwidacyjne. Ten zaś przekaże je przedstawicielowi w terenie, czyli staroście. Ten z kolei ze sprzedaży każdej nieruchomości po papierni może uzyskać 25 proc. jej wartości, a pozostałą część musi przekazać wojewodzie. Krzysztof Wrona szacuje, że księgowa wartość długów (także po działalności firmy w Tworogu) na zakończenie likwidacji KZCP wyniesie około 21 mln zł, ale część długów się przeterminowała i nikt się o nie upomni. Likwidator podkreśla też, że rzadko kiedy majątek likwidowanego przedsiębiorstwa pokrywa wszystkie zobowiązania.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?