W pierwszej połowie ubiegłego roku przetoczyła się przez gminę Zbrosławice awantura związana z planami budowy farm wiatrowych. Na kolejnych zebraniach wiejskich inwestor z władzami gminy tłumaczyli założenia projektu i korzyści z niego. Część mieszkańców ostro protestowało. Cała awantura zakończyła się nawet referendum w sprawie odwołania wójta. Nie udało się. Od tego czasu jest właściwie cisza. Dlaczego?
Przypomnijmy. Pierwotnie w gminie Zbrosławice miały powstać cztery farmy wiatrowe z 46 wiatrakami (więcej TUTAJ) Spółka Elektrownie Wiatrowe Zbrosławice Tadeusza Wesołowskiego jeszcze zimą rozpoczęła analizę inwestycji i konsultacje społeczne. Pierwsza farma, z trzema wiatrakami, miała powstać w okolicy autostrady w Wieszowie. Drugą z sześcioma oznaczono na mapie na północ od wsi Ziemięcice i Przezchlebie. Tyle samo wiatraków mogłoby powstać na zachód od sołectw Łubie i Kopienice. Po wschodniej stronie wsi inwestor chciał czwartej farmy z 31 wieżami.
Ponieważ ludzie protestowali, Tadeusz Wesołowski ostatecznie nawet ograniczył skalę inwestycji. Ale i na to część mieszkańców gminy się nie godziło. Pomysły inwestora popierał za to wójt Wiesław Olszewski. Mówił, że do kasy gminnej będą wpływały kolejne pieniądze z tytułu podatków. Właściciele działek i pól, którzy zgodziliby się wydzierżawić je pod wiatraki, też mieliby pieniądze z najmu. To wymagałoby jednak uchwalenia studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, a później planu zagospodarowania przestrzennego dla gminy Zbrosławice. Te dokumenty musiałyby uwzględniać możliwość stworzenia elektrowni wiatrowych.
Nie chcieli się na to zgodzić mieszkańcy. Powstał nawet komitet, który doprowadził do referendum w sprawie odwołania wójta Wiesława Olszewskiego. Wójt jednak się ostał, bo referendum we wrześniu 2012 roku było nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji. Studium i plan też jeszcze nie powstały. - Farm wiatrowych nie będzie. Pomysł upadł, bo inwestor się wycofał - mówi teraz Katarzyna Sosada, zastępca wójta gminy Zbrosławice.
Rok temu protestowali także mieszkańcy Czekanowa i Świętoszowic, bo w studium miał się znaleźć także zapis o ustanowieniu w nim strefy na magazyny, które też chciał budować inny inwestor, znany śląski biznesmen. - Kwestia tej strefy nadal jest otwarta. Ten inwestor jest właścicielem ziemi w Czekanowie, przy autostradzie A1, i złożył wniosek o zmianę w studium. Nie wycofał go, ale wiemy z ustnej informacji, że nie spieszy mu się. Póki co skupia się na innych inwestycjach - wyjaśnia Katarzyna Sosada.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?