Niedzielny mecz miał kluczowe znaczenie dla ligowej klasyfikacji, bowiem oba zespoły, mające tę samą ilość punktów dzieliła tylko różnica rzuconych koszy.
Mecz z zabrzanami nasi zaczęli fatalnie. Goście szybko i sprawnie przedostawali się pod nasz kosz, seryjnie zdobywając punkty. Na dodatek dopisywało im szczęście w rzutach za „3”, więc szybko wypracowali sobie sporą przewagę. Na pierwszą przerwę przeciwnicy schodzili prowadząc 30:17. Co prawda spiker zawodów pocieszał kibiców, że jest to strata do odrobienia, ale tak naprawdę po ich minach widać było, że nie bardzo w to wierzą.
Tymczasem w drugiej kwarcie gra odwróciła się o 180 stopni. Na pierwsze punkty trzeba było czekać 2,5 minuty, ale nasi zaczęli grać uważniej w obronie, a przeciwnikowi wyraźnie nie dopisywało szczęście w rzutach. Co prawda po naszej drugiej, udanej kontrze zdobyli swoje kolejne dwa punkty i prowadzili 32:21, ale na tym ich dorobek w tej kwarcie się skończył. Janusz Moralewicz, trener MKS-u dwukrotnie wziął czas, próbując zmobilizować swoich podopiecznych. Niestety, nawet dość kontrowersyjny w treści sportowy okrzyk gości: „Wściekłe Psy” nie potrafił poderwać ich do skutecznej gry. Gospodarze wyrównali na 2 minuty przed końcem pierwszej połowy po rzucie za 3 punkty Kuby Szmidta. W pozostałym czasie dołożyli jeszcze 8 punktów i na dużą przerwę tarnogórzanie schodzili prowadząc 40:32. Trybuny w milczeniu oglądały fantastyczną pogoń swoich pupili za wynikiem, ale na koniec gorącymi brawami podziękowano tarnogórskim koszykarzom.
– O wszystkim zdecyduje trzecia kwarta, jak uda się nam odjechać punktowo, to będziemy górą – mówił w przerwie Michał Zalewski, trener KKS-u. – Ale to jeszcze nie koniec meczu – zastrzegał się.
I miał rację. Goście nie zamierzali łatwo oddać wyniku. Po przerwie rozgorzała na parkiecie zaciekła walka. Dwa udane przechwyty sprawiły, że szybko odrobili cztery punkty, doprowadzili nawet do 45:42, ale potem nasi mozolnie zaczęli powiększać przewagę i zakończyli trzecią odsłonę wynikiem 56:45. W czwartej kwarcie udane rzuty zza koła sprawiły, że nasza przewaga szybko wzrosła, co wyraźnie zniechęciło gości walki. W końcówce trener MKS-u wpuścił na parkiet rezerwowych i wtedy przewaga tarnogórzan stała się wyraźna.
- Na mecz wyszliśmy lekko zaspani. Goście zaskoczyli nas celnymi rzutami z dystansu i szybko zdobyli przewagę. Potem zaczęliśmy grać swoje i uzyskaliśmy korzystny wynik. Walczymy o play-offy, ale do awansu to jeszcze daleka droga. Jestem tarnogórzaninem i po latach gry w różnych klubach postanowiłem wesprzeć drużynę KKS-u. Moim poprzednim klubem była Polonia Bytom, ale wcześniej grałem w Zastalu Zielona Góra, Stali Stalowa Wola i I-ligowej Rosie Radom - mówi Michał Nikiel, najwyższy zawodnik KKS-u, liczący sobie 205 cm wzrostu.
- Cieszy nas wynik, bo przegrana postawiłaby nas w trudnej sytuacji. Dobrą zmianę dali juniorzy, którzy w końcówce popisali się celnymi rzutami – dodaje Michał Zalewski.
Tarnogórzanie występujący pierwszy sezon w rozgrywkach ligowych, walczą o zajęcie miejsca w pierwszej czwórce, co daje prawo dalszej gry w play-offach. Na razie nasi koszykarze są w tabeli na czwartym miejscu, wyprzedzając jednym punktem MKS Zabrze. W najbliższą niedzielę tarnogórzan czeka kolejna przeprawa, mecz na własnej hali z GKS II Tychy. Początek spotkania o godz. 17.
- Tyszanie wyprzedzają nas w tabeli dwoma punktami. Naszej drużynie przyda się gorący doping – namawia Łukasz Kowalski, prezes KKS-u.
KKS TARNOWSKIE GÓRY – MKS ZABRZE 86:60 (17:30, 23:2, 16:13, 30:15)
KKS: Mateusz Ogrodnik (2 pkt.), Wojciech Szpyrka (19), Michał Nikiel (15), Jakub Pałka, Kuba Szmidt (11), Szymon Podgórski (7), Filip Kobek, Szymon Stolarski (2), Mateusz Zieliński, Łukasz Czompelik (10) i Kamil Kołodziejczak (20).
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?