Gospodarze od początku starali się narzucić swój styl gry. Szybkie akcje skrzydłami pozwalały im raz za razem stwarzać sobie dogodne sytuacje pod bramką gości. Tutaj niestety, zawodziła skuteczność. Po kwadransie gry mogło być już 3:0, ale bramka nie padała. Brakowało dokładnego ostatniego podania, brakowało celnego uderzenia. Goście również próbowali otworzyć golem spotkanie, ale tak naprawdę tylko jeden raz zagrozili bramce Orła. W ekipie miejscowych najbliższy strzelenia bramki był Artur Działach, w 35 minucie wykonując rzut wolny trafił nawet w słupek.
W 40 minucie padła upragniona bramka. Akcję Działacha lewą stroną zakończyło celne dośrodkowanie do Mateusza Kubicy, który mocnym strzałem pokonał bramkarza gości. 1:0. Radość wśród kibiców i zawodników była wielka. Dwie minuty później mogło być już 2:0. Działach dostał znakomite podanie przed polem karnym, minął dwóch obrońców i strzelił … mocno niecelnie. Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Zawodnicy toczyli indywidualne pojedynki, celność podań z obu stron miała wiele do życzenia. Zapędy piłkarzy do ostrej gry łagodziła obecność na boisku stale uśmiechniętej sędziny. W końcówce goście mocno przycisnęli, ale uważna gra obrońców gospodarzy i dobra postawa Łukasza Eliasza sprawiły, że wynik nie uległ zmianie.
- Strzeliłem zwycięską bramkę, ale wygraną wypracowała cała drużyna. To moja trzecia bramka w tym sezonie, więc trudno się chwalić. W końcu chyba wyszliśmy z grupy spadkowej. Na boisko wychodziliśmy grać o sześć punktów. Trener motywował nas do walki, do nieodstawiania nogi. Mieliśmy sporo sytuacji, ale zabrakło szczęścia i ich bramkarz parę razy świetnie wyłapał piłkę. W Nakle gram już drugi sezon, przyszedłem tutaj z Bobrownik. Czuję się tutaj bardzo dobrze, mamy młody zespół, stale rozwijamy się – mówi Mateusz Kubica, strzelec gola.
Mimo radości na twarzach nakielskich piłkarzy, trener Roman Cegiełka miał minę skupioną. - Jedyne, co mnie cieszy po dzisiejszym meczu, to zdobyte trzy punkty. Rozegraliśmy tu bardzo słabe zawody. Z przodu było zbyt wiele niefrasobliwości, aż prosiło się, że coś jeszcze strzelić i spokojnie mecz dograć do końca. Mogliśmy tu strzelić i pięć goli. Takich zawodników jak Artur Działach, Daniel Brzezina, Jarek Stachowicz znam z lepszej gry. Sławków zaprezentował się nieźle, szczególnie wytrzymali fizycznie i końcówce groźnie zaatakowali. A bramki mogą się liczyć. U nich przegraliśmy jesienią 2:0, więc bilans bezpośredni mamy niekorzystny – mówi Roman Cegiełka, trener Orła.
Orzeł Nakło Śląskie z 25 punktami awansował w tabeli na 12. miejsce, ale ma tylko jeden punkt przewagi nad kolejnymi Sokołem Orzech i Pionierem Ujejsce. Tabelę zamyka MKS Sławków 22 pkt. i Strażak Mierzęcice. Do końca rozgrywek są jeszcze trzy kolejki, a Orzeł ma jeszcze ciężkie spotkania przed sobą. W najbliższą sobotę czeka go wyjazd do Silesii Miechowice, potem podejmie Siemianowiczankę, aby w ostatnim meczu sezonu stoczyć bój z Sokołem w Orzechu. - Oby to nie musiał być mecz o wszystko – dodaje na koniec Cegiełka.
LKS ORZEŁ NAKŁO ŚL. – MKS SŁAWKÓW 1:0 (1:0)
BRAMKI: Kubica (40)
ORZEŁ: Łukasz Eliasz – Maciej Janusz, Krzysztof Szymański, Dariusz Karwat, Mariusz Malok (88, Michał Opara) – Jarosław Stachowicz, Daniel Brzezina, Tadeusz Cisek (73, Michał Kochel), Mateusz Urbanowicz (46, Adam Kowol) – Artur Działach, Mateusz Kubica (81, Kamil Lamla).
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
